Anna Korcz urodziła się w 1968 roku i jest absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Karierę aktorską rozpoczęła w Teatrze Współczesnym. Później była związana również z Imką, Kamienicą i Mapą Wrażeń. Na wielkim ekranie zadebiutowała w 1989 roku. Wcieliła się wtedy w córkę jednego z bohaterów w filmie Stanisława Różewicza "Nocny gość". Później wystąpiła również w kilku serialach, m.in. w "Klanie". Prawdziwą popularność przyniosła jej rola w "Na Wspólnej". W 2002 roku aktorka otrzymała propozycję zagrania w tej kultowej produkcji i od tej pory bez przerwy jest z nią związana. Widzowie od lat śledzą losy Izy Brzozowskiej, ale czy znają losy Anny Korcz? Więcej zdjęć aktorki znajdziesz w galerii na górze strony.
Gwiazda "Na Wspólnej" wychowywała się w rozbitej rodzinie. W jednej z rozmów przyznała, że rodzice rozwiedli się, kiedy miała zaledwie rok. Od tej pory pozostawała pod opieką mamy. Ojca znała, ale jak sama przyznała, nie był jej bliski. Nic dziwnego, że w życiu szukała mężczyzny, który zapewniłby jej stabilność i poczucie bezpieczeństwa. Kiedy spotkała Roberta Korcza, myślała, że to wielka miłość, która nigdy nie przeminie. Para doczekała się dwóch córek. Pierwszą z nich zakochani powitali na świecie, gdy Anna miała zaledwie 21 lat. Dopiero później okazało się, że dzieckiem zajmowała się głównie aktorka. Mąż w tym czasie miał być zajęty swoimi sprawami. - Wsparcie przyszło od profesorów z uczelni. Potraktowali mnie wspaniale. Tak zorganizowali zajęcia i egzaminy, że mogłam przygotowywać się do nich, łącząc obowiązki w domu i na uczelni. Pracę magisterską pisałam nocami. Kilka zdań i przerwa, ponieważ Ania budziła się wtedy dwanaście razy w nocy. Obroniłam się na czwórkę czy piątkę, co w tych okolicznościach było całkiem niezłym wynikiem - mówiła w rozmowie z Agatą Młynarską. Brak zaangażowania ze strony męża to nie jedyny problem, z którym musiała się zmagać Korcz.
Pierwsze kryzysy zaczęły pojawiać się po sześciu latach wspólnego życia. Korcz starała się walczyć o swoje małżeństwo dla dobra dzieci, niestety bezskutecznie. - Byłam żoną zdradzaną przez wiele lat. Byłam za młoda, za głupia, aby dyplomatycznie dyrygować naszym małżeństwem. Jednak decyzji o rozwodzie nie podjęłam pod wpływem emocji. Gdy dowiedziałam się, że przegrałam, próbowałam ratować związek. Były łzy, nieprzespane noce. Bałam się, że zabieram dzieciom poczucie bezpieczeństwa wynikające z bycia razem, w pełnej rodzinie. Mój mąż przeprowadził poważną rozmowę na temat naszego rozstania z ośmioletnią wtedy córką. I to był olbrzymi błąd. Ania pamięta to do dzisiaj. Uczucie, jakby leżała pod gilotyną. Ona płakała, tata płakał - mówiła w tej samej rozmowie aktorka.
Małżeństwo aktorki zakończyło się w 2003 roku. Kilka lat później poznała Pawła Pigonia, z którym do dzisiaj tworzy naprawdę zgrany duet. Para doczekała się syna, Jana, który dostarcza im mnóstwo pozytywnej i młodzieńczej energii. Niestety trudny rozwód pozostawił szramę na zdrowiu Korcz w postaci nerwicy. - Myślę, że całkowite wyleczenie mojej nerwicy nie jest możliwe, zwłaszcza w tak trudnych czasach, w jakich żyjemy. Zapanowanie nad objawami bywa naprawdę trudne. Ale... gdybym sobie nie radziła, nie mogłabym pracować, wychować dzieci, zajmować się wnukami - tłumaczyła w rozmowie z "Dobrym Tygodniem". Aktorka przy każdej możliwej okazji podkreśla, że jest dumna ze swoich dzieci i że zawdzięcza im wszystko, co najlepsze. - Są cudem... Jeśli ktoś mnie pyta o to, co najpiękniejszego mnie w życiu spotkało, odpowiadam, że Ania, Kasia i Janek. Śmiało mogę powiedzieć, że dzieci mi się udały - mówiła w tym samym wywiadzie. ZOBACZ TEŻ: Wybuchowy charakter Anny Korcz dawał przez lata innym w kość. Podpadła też Ewie Kasprzyk. "Weź, lecz się dziewczyno"