Patryk Kalski zmarł na początku roku. Miał mieć obsesję na punkcie Iwony Wieczorek

Na jaw wychodzą kolejne rzeczy w związku ze sprawą zaginięcia Iwony Wieczorek. Tragicznie zmarły Patryk Kalski miał zastraszać dziennikarzy, którzy próbowali dociec prawdy.
Patryk Kalski, Iwona Wieczorek
Fot. @awfis_gdansk_sily_specjalne, AP

Na początku stycznia do mediów dotarła informacja, że Patryk Kalskinie żyje. Jego śmierć wywołała dużo emocji, między innymi dlatego, że mężczyzna przed laty pracował w Zatoce Sztuki (świadczył usługi jako właściciel firmy nagłośnieniowo-oświetleniowej Akart Studio). Kalski przed śmiercią miał porozmawiać z dziennikarzem o Zatoce Sztuki i sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Nie doczekał jednak spotkania. Nim zmarł, krytycznie wypowiadał się na temat byłego szefa Zatoki - Marcina T. To właśnie w innym klubie Turka miała rzekomo tuż przed zniknięciem bawić się Iwona Wieczorek. Teraz na jaw wyszło, że mężczyzna miał mieć obsesję na punkcie zaginionej dziewczyny i był zaangażowany w zastraszanie dziennikarzy.

Zobacz wideo Matka Iwony Wieczorek w 2013 roku: Chcę po prostu, by sprawa mojej córki wyjaśniła się

Sprawa Iwony Wieczorek. Patryk Kalski miał mieć obsesje 

Niedawno sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek znów powróciła do mediów. Wszystko przez przeszukiwanie terenów Zatoki Sztuki w Sopocie. Dziennikarz Mikołaj Podolski miał być ostatnią osobą, która kontaktowała się ze zmarłym Kalskim. Mimo że był zastraszany, chciał poznać jego wersje wydarzeń i porozmawiać. Przeszkodziła nagła śmierć. W rozmowie z kobieta.gazeta.pl opowiedział o śledztwie, a także o problemach, jakie napotkał on i jego koledzy z branży.

Pamiętam szczególnie tę atmosferę strachu. Wiele osób było zastraszanych, w środowiskach klubowych panowała zmowa milczenia. To było niezwykle trudne śledztwo. Docierały też do mnie informacje, że wielu osobom zakazywano z nami rozmawiać - mówił Podolski.

Dalej dziennikarz wyznał, że to między innymi Patryk Kalski zastraszał go i innych dziennikarzy, którzy badali sprawę zaginięcia. 

Największe zasługi w zastraszaniu w tamtym czasie miał niedawno zmarły Patryk Kalski. Twierdził, że wie, gdzie mieszkam, próbował wpływać na niektórych dziennikarzy. Zachowywał się jak fanatyk, wierzył w jakiś spisek w sprawie Zatoki Sztuki. Nie mam wątpliwości, że ktoś wyprał mu mózg. I ja wiem, kto to zrobił. Szkoda, że nie ma odwagi, żeby się teraz do tego przyznać - dodał.

O jakie formy zastraszania chodziło? Niektóre był wyjątkowo okrutne. 

Januszowi ktoś zabił psa, mimo że mieszkał pod Warszawą. Ja miałem głuche telefony w nocy, różne pogróżki (...). Nawet w zeznaniach do sprawy Iwony Wieczorek nakłamano na mój temat, zrobiła to bardzo ważna osoba z Dream Clubu (...), ale oczywiście nie spadł jej za to włos z głowy, pewnie nikomu stamtąd nie spadnie - wyjaśnił Mikołaj Podolski.

Dotąd nieznane są wszystkie szczegóły w związku z nagłą śmiercią Patryka Kalskiego. Wiadomo, że bezpośrednią przyczyną była niewydolność krążeniowo-oddechowa. Prokurator dodała również, że jak na razie nic nie wskazuje na to, aby w śmierć Kalskiego zamieszane były osoby trzecie.

Więcej przeczytacie w wywiadzie TUTAJ.

Więcej o: