2 stycznia do mediów dotarła informacja, że Patryk Kalski, prywatnie były partner Doroty Gardias, nie żyje. Jego śmierć wywołuje dużo emocji, między innymi dlatego, że mężczyzna przed laty pracował w Zatoce Sztuki (świadczył usługi jako właściciel firmy nagłośnieniowo-oświetleniowej Akart Studio). Kalski przed śmiercią miał rozmawiać z dziennikarzem o Zatoce Sztuki i sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Nie doczekał jednak spotkania. Teraz okazuje nim zmarł, krytycznie wypowiada się na temat byłego szefa Zatoki - Marcina T., znanego pod pseudonimem "Turek". To właśnie w innym klubie "Turka" miała rzekomo tuż przed zniknięciem bawić się Iwona Wieczorek.
Patryk Kalski współpracował z Zatoką Sztuki w latach 2013-2018. Wyglądało na to, że przyjaźni się z Marcinem T., który był właścicielem owianego złą sławą klubu. Wielokrotnie publicznie bronił go po tym, jak media pisały o aferze związanej z sopockim kubem. Przypomnijmy, że Kalski w 2018 roku, po tym, gdy na portalu trojmiasto.pl ukazał się artykuł na temat Zatoki Sztuki, wparował do siedziby redakcji z bronią.
Demonstrując - jak sam twierdził - nabitą broń, wyraźnie sugerował, że powinniśmy odpuścić pisanie na temat Zatoki Sztuki. Oczywiście nie odpuściliśmy - informował wówczas serwis.
Okazuje się, że jakiś czas temu Kalski przeprosił redakcję i zerwał stosunki z Marcinem T. Delikatnie mówiąc, zaczął się o nim wypowiadać w niepochlebnym tonie.
Mnie zależało na tej firmie, na Zatoce. I mówiliśmy Marcinowi T., żeby skończył z tą swoją "działalnością". Odszedłem z Zatoki w 2018 r. Wiedziałem już, że Marcin T. jest patologicznym kłamcą. Uważam, że jest on moralnie odpowiedzialny za przestępstwa dokonywane przez Krystiana W. ps. "Krystek" - powiedział w rozmowie z "Gazetą Lubuską".
Przypomnijmy, że "Krystek", o którym wspominał Kalski również był związany z Zatoką Sztuki. Mężczyzna był nazywany "łowcą nastolatek".
Nieoficjalnie mówiło się, że 43-letni Patryk Kalski, który uprawiał sporty, zmarł z powodu zawału. 4 stycznia prokuratura podała, że po przeprowadzeniu sekcji zwłok, ustalono, że bezpośrednią przyczyną śmierci była niewydolność krążeniowo-oddechowa.
Natomiast, co spowodowało tę niewydolność, trzeba będzie poczekać na dodatkowe badania - powiedziała prokurator Grażyna Wawryniuk.
Prokurator dodała również, że jak aktualnie nic nie wskazuje na to, aby w śmierć Kalskiego zamieszane były osoby trzecie. Przyznała jednak, że aby stwierdzić to jednoznacznie, należy poczekać na wyniki sekcji i postępowania.