Dorota Wellman nie wytrzymała. Takich osób ma już dość! "Plecie bzdury"

Dorota Wellman nie ukrywa, że praca przed kamerą nie zawsze jest prosta. W ostatnim wywiadzie opowiedziała o sytuacjach, na które nie ma wpływu, a które bardzo ją irytują.

Dorota Wellman i Marcin Prokop to nierozerwalny duet, który od lat kojarzony jest z "Dzień dobry TVN". Widzowie wielokrotnie dawali do zrozumienia, że to właśnie ta para prowadzących radzi sobie najlepiej podczas wystąpień na żywo. Przed kamerą Wellman wydaje się podchodzić do wszystkiego z dystansem. Nie oznacza to jednak, że nie odczuwa stresu i nie denerwuje się w pracy. Czasem zdarzają się sytuacje, w których nawet jej puszczają nerwy.  

Zobacz wideo Dorota Wellman powiedziała Prokopowi, że zaraz zemdleje na wizji. Przyjechała karetka

Dorota Wellman nie lubi rozmawiać z takimi gośćmi 

Przygotowany dziennikarz to tylko połowa sukcesu. Wywiad skazany jest w zasadzie na porażkę, kiedy do studia przychodzi nieprzygotowany gość. To właśnie z nim Wellman ma największy problem. - Jest to dla nas absolutny dyskomfort, kiedy gość się kompromituje, przychodzi nieprzygotowany, plecie bzdury, bo my wtedy musimy stanąć na głowie, żeby gość wypadł jak najlepiej. To czasami jest bardzo trudne. To jest nasze zadanie nie po to, żeby siebie lansować, tylko gości. Jeśli nie ma takiej woli, umiejętności po drugiej stronie, i ktoś uważa, że w telewizji wystarczy się pokazać, a już nieważne, co mówimy, to wtedy mamy zdecydowanie problem i czujemy zażenowanie - tłumaczyła reporterce TVN7. Czasem dziennikarka rozmyśla nad tym, kim byłaby, gdyby nie poszła w kierunku dziennikarstwa. W tym samym wywiadzie zdradziła, że prawdopodobnie zostałaby pilotem lub reżyserem filmowym. 

Dorota Wellman nie wytrzymała. Raz na wizji powiedziała za dużo 

Śniadaniówki rządzą się swoimi prawami. Czasem emocje są tak silne, że nie sposób je w sobie stłamsić. Dorocie Wellman raz zdarzyło się odpalić na całego. - Na przykład ostatnio powiedziałam o pewnym panu, który odpalił sztuczne ognie pod ZOO we Wrocławiu, strasząc zwierzęta na śmierć, że jest kretynem i w ogóle się z tego zdania nie wycofam. Zapaliły mi się rękawy i ugasiłam je jednym, szybkim gestem. W programie na żywo wszystko się może zdarzyć. Jest to program szalony. To, że tańczymy, śpiewamy i robimy różne rzeczy, też jest, uważam, częścią naszego szaleństwa, ale jest to taka choroba, której nie będziemy leczyć - powiedziała Wellman.

Więcej o: