Robert Janowski trzy razy stawał na ślubnym kobiercu, w końcu znalazł miłość. "Nie umiem żyć w pojedynkę"

Przez lata prowadził jeden z najpopularniejszych polskich teleturniejów. Jest jedną z legend współczesnej telewizji. Nie każdy jednak wie, że mało brakowało, a wybrałby zawód daleki od show-biznesu. Stało się jednak inaczej, a obok kariery Roberta Janowskiego fanów ciekawi też jego niegdyś pełne zawirowań życie prywatne.

Zasłynął jako gwiazda musicalu "Metro". To właśnie ten występ sprawił, że Robert Janowski postanowił związać swoją przyszłość z show-biznesem. Przez lata dał się poznać nie tylko jako aktor i piosenkarz, ale też - zdaniem wielu przede wszystkim - jako osobowość telewizyjna: dziennikarz oraz prezenter. Kultowy program "Jaka to melodia?", który przez ponad dwie dekady prowadził Robert Janowski, za każdym razem przyciągał przed ekrany grono fanów. Kiedy prezenter rozstał się z TVP, zastępstwo w osobie piosenkarza Norbiego nie było w stanie zatrzymać widzów, którzy woleli oglądać Roberta Janowskiego w roli jurora w programie konkurencyjnej stacji.

Fani interesują się też życiem prywatnym swojego ulubieńca. A to przez lata było dość burzliwe. Gwiazdor trzykrotnie stawał na ślubnym kobiercu, a jego ostatni rozwód był szeroko komentowany w mediach. Jednak od niemal dekady Robert Janowski jest wierny kobiecie, która wspiera go i stoi za nim murem niezależnie od przeciwności losu.

Zobacz wideo Janowski ma swoje zdanie

Zew sceny

Urodzony 22 marca 1961 roku w Inowrocławiu Robert Janowski w pewnym sensie ze sceną związany był od dziecka. Matka chłopca i jego starszej siostry, Urszula, pracowała w placówkach kulturalnych jako reżyserka spektakli teatralnych i poetyckich. Kiedy Robert miał jedenaście lat, rodzice się rozwiedli. Jak wyznał artysta w jednym z wywiadów, jego ojciec - pilot i major w wojskach lotniczych Wojska Polskiego - był wiecznie nieobecny, a do tego zimny i oschły. Po rozwodzie nie utrzymywał kontaktu z dziećmi, chociaż ponoć zamieszkał na tym samym wojskowym osiedlu w Sochaczewie.

Odciął się od nas po rozwodzie. Wyszedł i zamknął drzwi. Nie płacił alimentów. W ogóle nie interesował się nami. Długie lata tęskniłem za nim. Może bardziej za jego wyobrażeniem, za ojcem jako instytucją, wzorem mężczyzny - wyznał Janowski w wywiadzie dla teleshow.wp.pl.

Na rodzicielską miłość dzieci mogły za to liczyć ze strony mamy. To właśnie jej wpływ - a także odziedziczony w genach talent - sprawiły, że dorastający Robert zainteresował się muzyką. Ukończył Szkołę Podstawową im. Hanki Sawickiej, a następnie Liceum Ogólnokształcące im. Fryderyka Chopina w Sochaczewie. Z wiekiem coraz bardziej interesował się teatrem. W czasach licealnych tworzył akademie i apele szkolne oraz spektakle kabaretowe. Pisał też scenariusze i wiersze. Później, w latach 80., jego zamiłowanie do muzyki znalazło też ujście w występach w zespołach rockowych, takich jak m.in. Oddział Zamknięty, Sekcja Z. czy ZOO. Jednak mama poradziła Robertowi, aby nie stawiał wszystkiego na jedną kartę i zdobył "normalny" zawód. Posłuchał jej i ukończył weterynarię w warszawskiej Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Ale prawdziwe powołanie wciąż dawało o sobie znać.

Tak naprawdę nigdy nie chciałem latać w białym kitlu i odbierać porodów, tylko być na scenie i występować dla ludzi - wspominał Robert Janowski w rozmowie z portalem Plejada.
Robert Janowski
Robert Janowski KAPiF.pl / KAPIF.pl

 "Metro" do kariery

Szybko stało się jasne, że to właśnie na scenie, a nie w weterynaryjnej lecznicy Robert Janowski odnalazł swoje miejsce. Jego talent docenił Janusz Józefowicz, który zaangażował go do jednej z głównych ról w swoim słynnym musicalu "Metro". To właśnie ten występ miał się okazać dla Roberta Janowskiego przełomem i przepustką do kariery.

Gdy przyszło "Metro", rzuciłem swoje dotychczasowe życie i poszedłem w coś nieznanego. Mało tego, nigdy nie zatęskniłem za tą weterynarią. (...). Przed "Metrem" byłem lekarzem weterynarii, a po "Metrze" stałem się wszystkim tym, kim zdążyłem się dotąd stać, czyli wokalistą, dziennikarzem, aktorem, prezenterem. To "Metro" było przełomem w moim życiu, a nie "Jaka to melodia?" - wyznał  w wywiadzie dla Plejady.

Kariera Roberta Janowskiego szybko nabrała rozpędu. Nie bez znaczenia był fakt, że artysta dał się poznać jako prawdziwy człowiek renesansu. Występował na scenach teatrów takich jak Roma, Komedia i Rampa. Pisał poezję i teksty piosenek, współpracował przy tworzeniu musicali, sam też śpiewał. A w 1996 roku wystąpił w głośnym filmie "Nocne graffiti" Macieja Dutkiewicza u boku Kasi Kowalskiej i Marka Kondrata. Jednak dla wielu Robert Janowski najbardziej znany jest jako prowadzący kultowy program TVP "Jaka to melodia?". W tej roli zadebiutował w 1997 roku, na ekranach telewizorów w całej Polsce pojawiał się przez ponad dwie dekady. W 2009 odebrał Złotą Telekamerę, wcześniej trzykrotnie - w roku 2000, 2003 i 2008 zdobył kolejne statuetki. Ale w pewnym momencie pojawił się konflikt pomiędzy Robertem Janowskim a ówczesnym prezesem stacji. Ponoć jego zarzewiem był fakt, iż Jacek Kurski chciał zmienić formułę programu.

Robert został zaproszony na rozmowy do telewizji. Usłyszał, że program będzie kontynuowany w zmienionej formule. Podobno pojawił się np. pomysł, żeby do repertuaru, obok rozrywkowych przebojów, wprowadzić także piosenki patriotyczne. Robert jest przekonany, że fani nie zaakceptowaliby programu w nowej formule - pisał wówczas tygodnik "Wprost", powołując się na magazyn "Flesz".

Kiedy Robert Janowski zrezygnował z roli prowadzącego, program "Jaka to melodia?" zaczął prowadzić Norbi, a następnie Rafał Brzozowski. Ale szybko okazało się, że dla wielu liczy się nie tylko talent uczestników do odgadywania utworów "po jednej nutce", ale też charyzma Roberta Janowskiego i oglądalność drastycznie spadła. Dla niego samego rozstanie też było trudne.

Tęsknię za tym swoim programem, bo go robiłem 20 lat i to mój program po prostu jest. Wydawało mi się do pewnego momentu, że jest mój. Teraz już nie jest mój - wyznał Plotkowi Robert Janowski. Z tym mi jest trudno się pogodzić, ale nie zmieniłbym decyzji. Odszedłem świadomie - dodał prezenter.

Melodia życia

Robert Janowski dał się poznać też jako pisarz, wydał trzy książki: "Muzyka mojego życia", "Przypadki" oraz "Wielcy muzycy". Prowadził też audycje na antenach radia RMF FM, Radia Złote Przeboje, a aktualnie można go słuchać w Radiu Pogoda. Pod względem kariery artysta z pewnością nie narzeka na nudę. Nie inaczej jest też w przypadku jego dość burzliwego życia prywatnego. Robert Janowski na ślubnym kobiercu stawał trzykrotnie. Pierwszy raz sakramentalne "tak" usłyszała od niego Katarzyna Kalicińska-Goczał, z którą ma dorosłego już dziś syna Makarego. Związek nie przetrwał jednak próby czasu. Powodem jego rozpadu miało być zbyt szalone tempo życia Roberta Janowskiego.

Następnie prezenter ożenił się z młodszą o 12 lat Katarzyną Duńską. Tym razem wydawało się, że odnalazł spokojną przystań. Na świecie pojawiły się dwie córki: Aniela i Tola. Jednak rodzinne szczęście znalazło finał na sali sądowej. Po 15 latach małżeństwo zakończyło się rozwodem. Sąd zadecydował, że dziewczynki mają zamieszkać z matką, jednak starsza z nich sprzeciwiła się wymiarowi sprawiedliwości i wprowadziła się do ojca. Jej decyzja zaowocowała kolejną rozprawą sądową. W trudnych chwilach Roberta Janowskiego wspierała Monika Głodek (dziś Janowska), trzecia żona prezentera.

Nie jestem odyńcem samotnikiem. Nie umiem więc żyć w pojedynkę. Ale miałem za sobą dwa nieudane małżeństwa, więc nie rzucałem się na oślep w czyjeś ramiona. Byłem mężczyzną po przejściach i spotkałem kobietę z przeszłością - wyznał muzyk w jednym z wywiadów.

Wszystko wskazuje jednak na to, że w przypadku Roberta Janowskiego sprawdziło się powiedzenie, że do trzech razy sztuka. On i Monika są parą już od niemal dekady. Wspierają się nawzajem w trudnych chwilach. Takich jak niesławna "afera futerkowa", rozpętana przez popularny tabloid. Chodziło o domniemaną kradzież futer, o jaką miała zostać oskarżona Janowska. Sprawa została rozdmuchana, a para nie kryła złości.

Kiedy [gazetom] zabrakło pomysłu, jak można mi dokopać, dziennikarze brukowców postanowili zniszczyć moją rodzinę. Nie wiedziałem, co z tym wszystkim zrobić. Protestować? Zaprzeczać? Uznałem, że nie warto się w to angażować. To był błąd, bo nasze milczenie nakręcało spiralę nienawiści. Monika przypłaciła to szpitalem i silną nerwicą. Nie myśleli, że niszczą życie całej naszej rodziny. I jeśli mają jeszcze jakieś sumienie, muszą teraz z tym żyć - mówiło małżeństwo w wywiadzie dla "Gali".

"Chcieliśmy chronić dzieci, ale, wiadomo, hejt okazał się nieunikniony. Chodziły do szkoły, doświadczały przykrości, mimo to nigdy się nie skarżyły. Nagle okazało się, że telefonów od przyjaciół jest coraz mniej. Ludzie zaczęli się od nas odwracać. I powiem to po raz ostatni: decyzję o rozstaniu z Moniką podjęliśmy wspólnie dla dobra rodziny. Nie miało to nic wspólnego z brakiem wiary w jej niewinność. Ostatecznie wygraliśmy najważniejsze sprawy o naruszenie dóbr osobistych" - dodali. Sprawa znalazła finał w sądzie. Roman Giertych, reprezentujący interesy Moniki Janowskiej, wywalczył rekordowe odszkodowanie i bezprecedensową formę przeprosin.

Robert Janowski wraz z żoną wspomina początki znajomości i ślub
Robert Janowski wraz z żoną wspomina początki znajomości i ślub Fot. Kapif

Teraz jednak wszystko wskazuje na to, że w życiu Roberta Janowskiego zapanował spokój. We wrześniu zeszłego roku, z okazji 9. rocznicy ślubu artysta zamieścił na swoim Instagramie pełen miłości wpis wraz ze wspólnymi zdjęciami z żoną.

Dziewięć lat... Żal każdego dnia bez ciebie... Radość z tych, które możemy razem... Nikt, nigdy i nikogo... Taka to MIŁOŚĆ. Najlepsza. Nasza. NA ZAWSZE. Monika Janowska - kocham, podziwiam, dziękuję - pisał Robert Janowski.
Więcej o: