• Link został skopiowany

Żółkowska stawiała na niezależność i ambicje. Ale te cechy nie przyniosły jej szczęścia w życiu miłosnym

Jest uwielbianą przez widzów aktorką. Choć szeroką popularność przyniosła jej kultowa w niektórych kręgach rola pani Surmacz w serialu "Klan", największe sukcesy odnosiła w teatrze. Ale sukces zawodowy nigdy nie szedł w przypadku Joanny Żółkowskiej w parze ze szczęściem w miłości.
Joanna Żółkowska
Kapif.pl

Potrafi rozbawić widzów do łez. Na swoim koncie ma ponad sto ról teatralnych i wiele filmowych. Choć grała u wielkich reżyserów - debiutowała w słynnych "Dziadach" Konrada Swinarskiego - nie bała się też występów w serialach. To właśnie jeden z nich, telenowela "Klan", przyniósł jej szeroką rozpoznawalność. Kariera zawsze zajmowała w życiu Joanny Żółkowskiej ważne miejsce. Aktorka stawiała na niezależność i ambicje, które wraz z niezaprzeczalnym talentem zapewniły jej sukces. Ale te same cechy nie przyniosły jej szczęścia w życiu miłosnym. Z tym że, jak zapewnia Joanna Żółkowska, ślub nigdy nie był jej marzeniem. Ponoć będąc jeszcze nastolatką przysięgła sobie, że nigdy nie wyjdzie za mąż. I słowa dotrzymała.

Zobacz wideo Poszła w ślady mamy

Wielkie pragnienie grania

"Żeby być aktorką, trzeba mieć w sobie wielkie pragnienie grania. Wręcz determinację, żeby to wszystko znieść, wytrzymać, kiedy robi się niefajnie. I ja tę determinację miałam" - mówiła w jednym z wywiadów. Istotnie, urodzona 6 marca 1950 roku w Siedlcach Joanna Żółkowska już jako uczennica szkoły podstawowej przejawiała aktorski talent. Wraz z siostrą Jolantą - dziś również aktorką - i bratem organizowała w domu teatrzyk. A za sprawą jednej z nauczycielek, w wieku niespełna dziesięciu lat, zaliczyła debiut w szkolnym przedstawieniu. Mała Joasia została wybrana do udziału w akademii, podczas której miała wyrecytować wierszyk o jaskółce. Przejęta swoją rolą dziewczynka pragnęła wypaść jak najlepiej, więc poprosiła mamę, by przygotowała jej odpowiedni kostium.

Uszyła mi czarny fraczek! Na dole musiałam mieć coś białego, a nie było wtedy łatwo o rajstopki, więc mama ubrała mnie w... kalesony brata - wspominała aktorka w jednym z wywiadów, dodając, że "po tej jaskółce już poszło".

Istotnie, jeszcze w liceum Joanna Żółkowska była gwiazdą szkolnych przedstawień, a polonistka dostrzegła w młodej dziewczynie talent i zachęciła ją, aby zdawała do szkoły aktorskiej.

Chciała być reżyserem - nie wyszło. Wylądowała w szkole, stworzyła teatrzyk, wyłowiła mnie i potem namówiła na egzaminy do szkoły aktorskiej - wspominała Joanna Żółkowska.
Joanna Żółkowska
Joanna Żółkowskakkatny / KTNY KAROL/KAPiF.pl

Na wymarzone studia do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie Joanna Żółkowska dostała się za pierwszym podejściem. Tuż po ich ukończeniu zostawiła jednak stolicę i znalazła swoje miejsce w Krakowie. To właśnie tam, w Teatrze Starym zaliczyła teatralny debiut. Powiedzieć, że ustawił on jej wysoko poprzeczkę, to mało. Bo Joanna Żółkowska po raz pierwszy pojawiła się na scenie w słynnych "Dziadach" Konrada Swinarskiego. Wcieliła się w rolę Zosi, a jej występ wywołał z jednej strony podziw, z drugiej otarł się o skandal. Bo Zosia Żółkowskiej zamiast być poetycko-liryczna, przykuwała uwagę erotycznym magnetyzmem.

Na właściwym miejscu

Miałam szczęście. Zaangażowano mnie do bardzo dobrego teatru i pracowałam z bardzo dobrymi reżyserami. To spowodowało, że czułam się na właściwym miejscu, co dla młodego aktora jest niezwykle istotne. I miałam poczucie, że wszystko idzie tak, jak powinno. Mówię o Starym Teatrze, o "Dziadach" i o późniejszym spotkaniu w Teatrze Powszechnym w Warszawie z Andrzejem Wajdą i spektaklu "Sprawa Dantona" - wspominała Joanna Żółkowska w wywiadzie dla "Dziennika Polskiego".

Aktorka konsekwentnie budowała swoją karierę przede wszystkim na deskach teatru, ale też w spektaklach Teatru Telewizji, ze świetnie przyjętym występem w "Ławeczce" u boku Janusza Gajosa na czele.

Buduje swoją rolę kontrastowo zróżnicowanymi środkami pokazującymi, zda się, neurotyczną zmienność stanów psychicznych tej postaci. Jest więc agresywna, a zarazem uległa, bezradna, a jednocześnie przebiegła, oschła i czuła - pisano o tej roli w recenzji.

Joanna Żółkowska jest ceniona też za swoje poczucie humoru i umiejętność rozbawienia widzów do łez.

Ja uwielbiam komedie. Nie chcę nawet już powtarzać banału, że to jest najtrudniejszy gatunek teatralny. Dla mnie komedia to naprawdę wyższa szkoła jazdy. Niestety, w Polsce nie szanuje się tego gatunku. Nie docenia się go. Często ludzie mówią: "to tylko taka 'komedyjka'". A ten gatunek teatru zasługuje na dużo więcej uwagi. Niesie w sobie tyle radości ludziom - mówiła aktorka w wywiadzie dla PAP.

Joanna Żółkowska ma na koncie też role filmowe, ale nie boi się również występów na małym ekranie. Rola Anny Surmacz w serialu "Klan" przyniosła jej szeroką rozpoznawalność i uwielbienie widzów, a przez wielu jest uznawana za kultową. Ponoć zdarza się nawet, że do aktorki ktoś na ulicy zwróci się per "pani Aniu", cytując słynne "absolutnie" - słowo tak chętnie używane przez serialową bohaterkę. W "Klanie" pojawiła się też córka Joanny Żółkowskiej, Paulina Holtz. Aktorka została mamą w 1977 roku, ale związek z aktorem i reżyserem Witoldem Holtzem nie przetrwał próby czasu. Jak wspominała Joanna Żółkowska, jej chęć rozwijania kariery nie była mile widziana przez mężczyzn. "Gdzieś się rozminęliśmy" - kwitowała krótko rozstanie.

Joanna Żółkowska z córką Pauliną Holtz
Joanna Żółkowska z córką Pauliną Holtz233 / KAPIF.pl

Niezależność przede wszystkim

Joanna Żółkowska nigdy nie wyszła za mąż, ale jak podkreśla w wywiadach, wcale tego nie żałuje.

Nie jestem niczyją żoną, nigdy nią nie byłam i tak zostanie, chyba żebym upadła na głowę (..) Jak kobieta ma pracę, pieniądze i mieszkanie, to nie ma potrzeby zawieszania się na mężczyźnie - przekonywała aktorka, dodając, że żaden z partnerów jej się nie oświadczył.

"Kiedyś się nawet zastanawiałam, co jest we mnie takiego, teraz tylko mnie to bawi" - powiedziała niedawno w wywiadzie. Joanna Żółkowska była związana z reżyserem Robertem Glińskim - bratem ministra kultury.

Dużo pracuję, a jak pracuję, to patrzę. A patrząc, widzę. I mniej więcej tak to się urodziło. Zobaczyłem. Talent, skupienie i poczucie humoru - mówił w programie "Kulisy sławy" TVN Robert Gliński.

I ten związek się rozpadł, ale para pozostaje w przyjacielskich relacjach. Joanna Żółkowska podkreśla, że fakt, iż nie ułożyła sobie życia z żadnym mężczyzną, wcale jej nie doskwiera.

Miałam sukcesy w zawodzie, trudniej bywało w sprawach damsko-męskich. Jednak dzisiejsza wiedza niewiele, by mi pomogła. Wszystkie te cechy, które ja u siebie cenię, nie sprzyjają związkom. Jestem skoncentrowana na sobie, a mężczyzna lubi, jak kobieta jest jego, poświęca się, żyje jego życiem, jest podpórką. Ja, niestety, nigdy taka nie byłam. Nie sądzę, że mając drugą szansę, mogłabym zachować się inaczej - wyznała aktorka.

Joanna Żółkowska w zeszłym roku obchodziła jubileusz 50-lecia pracy artystycznej. Ważną rocznicę uczciła rolą w spektaklu "Pani Pylińska i sekret Chopina" Érica-Emmanuela Schmitta, wystawianym na scenie Ursynowskiego Centrum Kultury "Alternatywy" w Warszawie. W sztuce Joannie Żółkowskiej partnerowała córka. Paulina Holtz z aktorstwem miała styczność od dziecka, lekcje zdarzało jej się nawet odrabiać w teatralnym bufecie. Mimo iż od najmłodszych lat na przykładzie matki widziała, jak wielu poświęceń wymaga ten zawód, postanowiła pójść w jej ślady. Dziś sama jest mamą dwóch dziewczynek, a pani Joanna przyznaje, że świetnie się czuje w roli babci.

Uwielbiam te słoneczka. Marcynia jest przylepką, a Tosię, żeby przytulić, trzeba najpierw złapać. Podobna do mnie - inni też to potwierdzają. Jeżeli ich nie widzę trzy dni, zaczynam tęsknić. Na szczęście mam blisko. Na wakacje jeździmy razem, ale moja "babciność" jest od święta. Nie jestem taką babcią, jaką być powinnam. Ale czy powinnam? - zastanawiała się aktorka w wywiadzie dla 'Dziennika polskiego".

W czym tkwi sekret sukcesu Joanny Żółkowskiej? Aktorka zapytana o swoje aktorskie credo odpowiada krótko: "Pilnować prawdy w sobie i prawdy na scenie. Dlatego, że żadne miejsce tak bardzo nie obnaża kłamstwa, jak scena. Kłamstwa, czyli udawania, chociaż czasami gra się udając np. miłą osobę, a w środku jest się diabłem. (..) Mam głębokie przekonanie, że scena jest magicznym miejscem prawdy. I dlatego ją tak bardzo polubiłam. Na oczach widza aktor musi się z sobą zmierzyć. (…) W teatrze najważniejsze jednak jest to, że widz zawsze wie, gdy ktoś na scenie kłamie" - podkreślała Joanna Żółkowska w wywiadzie z Grzegorzem Janikowskim dla PAP.

Więcej o: