W Warszawie odbyła się oficjalna premiera filmu "Skrzyżowanie". Na wydarzeniu nie mogło zabraknąć odtwórców głównych ról: Jana Englerta i Anny Romantowskiej. Wśród gwiazd obecnych na premierze zauważyliśmy także m.in. Olgę Bołądź, Annę Wendzikowską, Joannę Moro i Martę Żmudę Trzebiatowską. Aktor pojawił się w towarzystwie żony Beaty Ścibakówny i chętnie pozował do zdjęć na ściance. Żona Englerta zachwyciła w męskiej, dobrze przemyślanej, stylizacji.
"Skrzyżowanie" opowiada historię emerytowanego ordynatora szpitala, którego życie zmienia się w mgnieniu oka, gdy dochodzi do dramatycznego wypadku samochodowego. W główną rolę Tadeusza Jastera wcielił się Jan Englert. 81-letni aktor na ściance pozował z żoną. Beata Ścibakówna tym razem postawiła na męski garnitur i trzeba przyznać, że prezentowała się fenomenalnie. Szary zestaw w połączeniu z białą koszulą i bordowym krawatem wyglądał bardzo stylowo. Świetnym rozwiązaniem okazało się uzupełnienie całości ponadczasowymi szpilkami, które dodały kobiecości i pazura. Naturalnie ułożona fryzura i klasyczny makijaż także były tutaj bezbłędne. Patrząc na Ścibakównę trudno do czegokolwiek się przyczepić.
Ostatnio o Janie Englercie głośno było głównie ze względu na aferę w teatrze. Englert od 2003 roku pełni funkcję kierownika artystycznego Teatru Narodowego. W tym roku przestanie być dyrektorem placówki i w związku z tym postanowił wystawić "Hamleta" w swojej reżyserii. Problem w tym, że do obsady zatrudnił zarówno żonę Beatę Ścibakównę, jak i córkę Helenę Englert. To nie spodobało się wielu internautom. W kierunku aktora posypały się zarzuty o nepotyzm. Englert długo nie chciał komentować sprawy. Ostatecznie jednak odniósł się na łamach "Gazety Wyborczej". "Nawet jeśli obsadzenie własnej córki w spektaklu byłoby nepotyzmem - a według mnie nie jest - jest rzeczą naturalną i powinno być zrozumiane, jeśli mamy w sobie, choć odrobinę empatii, że jeśli ktoś odchodzi, żegna się, to chce mieć przy sobie najbliższych. Koniec, więcej tłumaczyć się nie będę" - powiedział aktor.