Z perspektywy widza Andrzej Chyra nie wygląda na aktora, który mógłby narzekać na brak ciekawych propozycji filmowych. Okazuje się jednak, że prawda jest zupełnie inna. Ostatnio głośno było o jego roli w filmie "Kulej. Dwie strony medalu". W produkcji Żuławskiego Chyra wcielił się w trenera Feliksa Stamma. Od tej pory aktor wciąż poszukuje czegoś, co stanowiłoby dla niego ciekawe wyzwanie. W rozmowie z "Super Expressem" przyznał, że nie jest to wcale takie łatwe.
Aktor przyznał, że ostatnio nie ma najlepszej passy zawodowej. Zamiast cieszyć się nowymi propozycjami, z dystansem obserwuje sytuację w branży. Zapytany o to, czy odrzuca dużo ról, odparł, że wręcz przeciwnie. - Ostatnio raczej... raczej powinienem jakiś stosik ofiarny przygotować, żeby coś fajnego przyszło, a jeżeli przyjdzie, to żeby to się działo, bo różnie bywa. Nie wszystkie plany dochodzą do skutku. Tak niepokojąco właśnie to obserwuję w związku ze zmianami w PISF (Polski Instytut Sztuki Filmowej, przyp. red.) - powiedział.
W dalszej części rozmowy przyznał, że jeszcze jakiś czas temu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. - Kiedyś trochę odrzucałem, ale też nie tak strasznie dużo. To znaczy wtedy, kiedy czułem, że ta moja skuteczność jest ograniczona, albo że coś po prostu co mi nie leży. To znaczy, jeśli miałem szansę... Bo miałem gdzieś jakieś rzeczy, może w tym samym czasie, ale ja po prostu nie lubię być niezadowolony z efektu, więc staram się unikać takiego mojego udziału w rzeczach, które by to powodowały. Chociaż i tak po drodze nie wszystkie rzeczy wychodzą fantastycznie - wyjaśnił.
Aktorzy zazwyczaj unikają oglądania produkcji, w których grają. Do tego grona nie należy Andrzej Chyra, który zdradził, że często sięga po filmy ze swoim udziałem. Ma ku temu ważny powód. - Ja sprawdzam właśnie, bo wracam do tej skuteczności. Jeżeli uda mi się wejść w postać, zapomnieć na chwilę, że to jestem ja, to jest genialnie, nie? Natomiast jeśli się nie krzywię, oglądając siebie, to znaczy, że jest dobrze (...) tak naprawdę patrzę właśnie, jak to się układa, czy gdzieś puściłem jakieś oczko, czy nie, i jak widzę, że nie, no to jestem zadowolony - tłumaczył "Super Expressowi"
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!