Dorota Wellman i Marcin Prokop to telewizyjny duet idealny. Para od 2007 roku doskonale sprawdza się w roli prowadzących "Dzień dobry TVN", ale ich wspólna przygoda zaczęła się lata wcześniej, bo od 2002 Prokop i Wellman byli prowadzącymi "Pytanie na śniadanie" na antenie TVP2. Widzowie cenią ich za ogromny dystans i poczucie humoru. W najnowszej rozmowie z Plotkiem prezenter wyjawił, co jest sekretem tego, że tak doskonale się dogadują.
Niedawno Dorota Wellman po krótkiej przerwie wróciła do prowadzenia programu "Dzień dobry TVN". Marcin Prokop podsumował nieobecność ekranowej partnerki we wpisie na Instagramie. "Cała Polska zastanawiała się, co się stało, gdzie ona była, dlaczego jej nie ma? Dlaczego w programie porannym zabrakło naszego słońca, które zwykle wschodziło nad horyzontem, więc teraz jako wnikliwy dziennikarz zadam to pytanie: gdzie byłaś?" - napisał Prokop na Instagramie. Wygląda na to, że dziennikarka miała wyjątkowo udany urlop, bo w studiu pojawiła się opalona i rozpromieniona. W rozmowie z reporertką Plotka Weroniką Zając Marcin Prokop miał okazję wspomnieć, co jest sekretem tak udanego duetu, jaki tworzy z Wellman.
Sekret jest bardzo prosty i nieskomplikowany. Trzeba się po prostu lubić i szanować. Z Dorotą jesteśmy przyjaciółmi już od lat. Jest osobą, na którą mogę liczyć w każdej sytuacji, która mnie nigdy nie zawiodła i mam nadzieję, że ona może powiedzieć to samo o mnie
- podkreślił.
W dalszej części wywiadu dziennikarz wspomniał też dawne czasy i przyznał, że tęskni za godzinami spędzonymi na rozmowach z Wellman. - Jest człowiekiem, z którym spędzam czas na różne sposoby. Brakuje mi czasami naszych wspólnych wyjazdów, jak za dawnych czasów, kiedy jeździliśmy gdzieś na zdjęcia samochodem i przez długie godziny mogliśmy sobie gadać prywatnie. Teraz już mniej takich programów robimy - podkreślił. Prokop dodał, że aktualnie zawodowo łączy ich tylko "Dzień dobry TVN", więc mają znacznie mniej czasu dla siebie. - Jak jej nie widzę przez chwilę, to już zaczynam tęsknić i tutaj się tak rozglądam mimowolnie, czy ona gdzieś tu przypadkiem nie stoi, czy nagle się nie pojawi mówiąc "Marcinek, kończy już. Zostaw tą panią, bo teraz ja będę z nią rozmawiać" - podsumował prezenter.