Maryla Rodowicz kontynuuje wydawanie swoich hitów sprzed lat w odświeżonych wersjach. Po dobrze przyjętych duetach z Mrozem i Roksaną Węgiel przyszedł czas na Dawida Kwiatkowskiego. Tego, jako słuchacz, bałem się najbardziej. Rodowicz z Kwiatkowskim mają już przecież na koncie chociażby telewizyjny występ z "Shallow", który okazał się dość memiczny i kuriozalny. Okazało się jednak, że strach ma wielkie oczy. To, co usłyszałem, przerosło moje oczekiwania.
Warto podkreślić, że nie mówimy tu o byle jakiej piosence. Takich zresztą w swojej bogatej dyskografii Rodowicz ma niewiele. Dlaczego? Bo zazwyczaj stawiała na uznanych tekściarzy i wybitnych kompozytorów. Miała świadomość, że sama jest zwierzęciem scenicznym i charyzmatyczną wokalistką. Pisanie zostawiała komu innemu i dobrze na tym wyszła. "Wielka woda" to utwór z tekstem Agnieszki Osieckiej i muzyką Katarzyny Gaertner. Znam setki wykonań tej piosenki, chociaż największe ciarki mam, gdy przypomnę sobie wykonanie Maryli z opolskiego festiwalu z 1997 roku. Wówczas, gdy podczas koncertu "Zielono mi" wzruszeni artyści żegnali poetkę piosenki. Później przy wielu okazjach "Wielką wodę" śpiewali różni artyści, zazwyczaj robiąc to znacznie gorzej od Maryli. Aż do dziś.
Duet Maryli z Dawidem Kwiatkowskim to przemyślana, bardzo misterna i piękna produkcja. Odpowiada za nią Hotel Torino, czyli songwritersko-producencki team, który ma na koncie już ogromną pulę przebojów. Kwiatkowski zaczyna tu swoim niskim, dość zmysłowym głosem z towarzystwem wyłącznie pianina. Już sam początek bardzo uwypukla wartość liryczną piosenki. Później jest tylko lepiej. Przepiękna budowa aranżacji porusza, ale prawdziwe ciarki przychodzą wraz z refrenem. Dubstepowe rozwinięcie, głos Maryli w duecie z Dawidem, wreszcie nieoczywiste muzyczne zakończenie tematu - wszystko tu jest trafione w punkt. Naprawdę trzeba się napić wody po wysłuchaniu tej nowej wersji "Wielkiej wody". Choćby po to, żeby ochłonąć z emocji. Gratulacje dla twórców. PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Maryla Rodowicz twierdzi, że jest "skreślona" w TVP. Pracownik stacji mówi co innego