Widzowie TVP nie śpią. I właśnie nie zostawili suchej nitki na nowym koncercie stacji pt.: "Jesteśmy sobie potrzebni" zorganizowanym z okazji 11 listopada. Najmocniej oberwało się dwóm piosenkarkom: Viki Gabor i Kayah. Internauci nie gryźli się w język i nie zostawili na paniach suchej nitki. Zobaczcie, co im zarzucono i jak do tego podchodzi TVP.
Teraz okazuje się, że pracownicy TVP nie przejmują się mocną krytyką internautów. Wręcz przeciwnie! Negatywne komentarze motywują ich do działania, by udoskonalać swoje show. Wyszło na jaw, że stacja nic sobie z tego nie robi. - Ten koncert miał super oglądalność. Rzekoma krytyka w sieci nas nie dotyka, bo krytyka jest zawsze. Przyzwyczailiśmy się do niej i że zawsze znajdzie się ktoś, kto krytykuje. Rozbiliśmy bank i takim sposobem mamy przewagę w ramówce - mówi nam nieoficjalnie pracownik TVP zapoznany z wynikami oglądalności. Zapewnia przy okazji, że stacja jest zadowolona z każdego występu.
"Z całym szacunkiem... Tegoroczny koncert to żenada. Nie da się tego oglądać. Czy naprawdę nie ma pięknych pieśni?", "TVP, wiecie, czym jest Święto Niepodległości? Spodziewałam się koncertu patriotycznego. Tragedia" - możemy przeczytać na oficjalnym profilu na Facebooku TVP. Jak wspomnieliśmy, najbardziej oberwało się Viki Gabor i Kayah, które wykonały "Ramię w ramię". O tym, co im zarzucano, pisaliśmy tutaj: Widzowie TVP miażdżą występ Kayah z Viki Gabor. Miał być "wulkan", a co wyszło?. Oprócz nich na scenie zobaczyliśmy także m.in. Natalię Kukulską i Kamila Bednarka. Co jeszcze nie pasowało widzom? Prowadzący. Ich zdaniem dało się odczuć nieobecność Tomasza Wolnego, który został zwolniony z TVP po tym, jak zmieniła się władza. A Wy oglądaliście koncert TVP? Jak oceniacie to, co w tym roku przygotowała dla nas Telewizja Polska?