Adele niedawno zakończyła koncertowanie w Europie. Nie oznacza to jednak, że udała się na zasłużony odpoczynek. Obecnie artystkę można podziwiać w Las Vegas. Podczas jednego z ostatnich koncertów doszło do zaskakującej sytuacji. Adele podczas wykonywania utworu "When We Were Young" zauważyła wśród publiczności starszą koleżankę po fachu, Celine Dion, która kiedyś przez długie lata miała tam rezydenturę. Artystka natychmiastowo przerwała śpiewanie i nie mogła powstrzymać łez. Takiej osoby na widowni się nie spodziewała.
Dzięki filmikom z mediów społecznościowych widzimy, że Adele od razu zbliżyła się do Celine Dion, która zasiadała w loży vipowskiej. Panie pozwoliły sobie na wymianę kilku zdań i wzruszające uściski. Starsza gwiazda nie zdecydowała się jednak na zabranie publicznie głosu czy zaśpiewanie czegokolwiek do mikrofonu. Przypomnijmy, że Dion od dawna choruje. Jakiś czas temu przyznała, że zmaga się z zespołem Moerscha-Woltmanna. Jej dolegliwość powoduje sztywność mięśniową i utrudnia codzienne funkcjonowanie. Problemy zdrowotne sprawiły, że wokalistka wycofała się ze sceny na wiele miesięcy i przestała pojawiać się publicznie.
Celine Dion dopiero w lipcu zdecydowała się po długiej przerwie na występ. Czyżby jednak z jej głosem nie było tak świetnie, jak mogłoby się wydawać po jej francuskim występie na otwarciu igrzysk olimpijskich? Tak zasugerowała Edyta Górniak. - To nie było na żywo. Zdecydowanie. Z całą pewnością. Jednak warunki, w jakich miała wystąpić… Myślę, że niewielu artystów, nawet w znakomitej formie życiowej, podjęłoby się zaśpiewania w tak trudnych warunkach. Proszę zauważyć, że ona nawet była niedoświetlona dla kamer. Miejsce może bardzo spektakularne, ale za to z dużą ujmą jakości obrazu i też z pewnością dźwięku - oceniła w rozmowie ze Światem Gwiazd. Zaznaczyła jednak, że nie powinno się robić afery, że artystka nie śpiewała na żywo i wspomagała się głosem po obróbce cyfrowej, patrząc na jej ostatnie problemy zdrowotne.