Fani Buddy zorganizowali kolejny protest pod aresztem. Wściekły tłum nie przestawał krzyczeć

Budda od niedawna przebywa w areszcie. Nietypowa sytuacja z udziałem znanego youtubera wywołała skrajne emocje wśród fanów. Niektórzy postanowili wesprzeć mężczyznę. Zorganizowali protest.

Jakiś czas temu w sieci pojawiły się zaskakujące wieści na temat znanego youtubera, Kamila L. Budda został zatrzymany, a obecnie przebywa w areszcie. Wraz z nim ze sprawą powiązane są też inne osoby, w tym jego ukochana. Mężczyzna wraz z dziewięciorgiem pozostałych osób jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i czerpanie korzyści z nielegalnego hazardu. Sąd Rejonowy Szczecin-Prawobrzeże i Zachód przychylił się do wniosku prokuratury i umieścił go w areszcie na trzy miesiące. Warto dodać, że Budda budował bardzo ciepły wizerunek w mediach społecznościowych. Fani youtubera nie mogą pogodzić się z decyzją sądu.

Fani Buddy nie mogą się pogodzić z jego aresztowaniem. Zorganizowali protest

Budda zasłynął głównie z wydarzeń motoryzacyjnych, które relacjonował w mediach społecznościowych. Z czasem jego działalność znacznie się rozszerzyła. Youtuber podjął się licznych akcji charytatywnych. Organizował również konkursy dla fanów, w których mogli zdobywać liczne nagrody. Budda mógł pochwalić się nawet swoim filmem biograficznym. Nie da się ukryć, że niektórzy widzowie mężczyzny nie mogą pogodzić się z jego aresztem. Fani postanowili okazać swoje wsparcie. Zorganizowali protest w Nowogardzie, który na żywo można było obserwować na TikToku. "Kamilu, jesteśmy z tobą! Kamilu, trzymaj się!", "Murem za Buddą" - krzyczeli widzowie Kamila L. Co sądzicie?

Zobacz wideo Czy Budda słusznie trafił do aresztu?

Brat Buddy skomentował zachowanie youtubera. Opowiedział o licznych problemach

Na temat aresztu Buddy wypowiedział się również jego brat. Mężczyzna wdał się w dyskusję z internautami. Krzysztof L. podkreślił, że youtuber nie miał zbyt dobrych relacji z rodziną. Brat Kamila L. często nie był zapraszany na motoryzacyjne eventy, ale mimo wszystko nadal mu kibicował. W opinii Krzysztofa L. Budda nie dbał o więzi rodzinne, a wręcz sam miał "zrezygnować z rodziny". "Kamil nie wykazał nigdy chęci, żeby zadbać o więzy rodzinne a wręcz narobił mi problemów i mimo moich próśb nie poświęcił nawet minuty, żeby to sprostować. Z rodziny sam zrezygnował, bo przypuszczam, że super sprzedawała się taka smutna historia. (...) Nigdy mu nic złego nie zrobiłem i czekałem, aż on dojrzeje i mnie przeprosi" - dodał w mediach społecznościowych. ZOBACZ TEŻ: Co dalej z restauracją dziewczyny Buddy? Jest oficjalne oświadczenie. Wspomniano o "trudnościach"

Więcej o: