Sandra Kubicka i Alek Milwiw-Baron 16 maja powitali na świecie syna, któremu dali na imię Leonard. Kubicka początkowo nie chwaliła się radosną nowiną i zniknęła na Instagramie. Wszystko przez komplikacje związane z porodem. Poinformowała też, że jej syn jest wcześniakiem i musi dłużej pozostać w szpitalu. Od tego czasu znów jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Teraz pochwaliła się, że jej pierworodny w końcu opuścił szpital i zamieszkał w domu z rodzicami.
Celebrytka opublikowała na Instagramie nagranie, na którym widać pierwsze chwile jej syna w domu. Na tymże można zobaczyć Barona z nosidełkiem. Chwilę później muzyk pozwolił obwąchać je psom pary. Na kolejnych kadrach także widać, jak psy z zainteresowaniem obserwują nowego członka rodziny (ujęcia znajdziecie w naszej galerii, w górnej części artykułu).
Po trzech tygodniach w szpitalu jesteśmy w końcu w domu. To były najdłuższe trzy tygodnie mojego życia (...). Dziewczynki poznały swojego braciszka i są zaczarowane. Lucky nie odpuszcza go na krok. Lilly szczeka na mnie, jak za długo zmieniam mu pieluchę, a Luna jeszcze się przełamuje, ale wiemy, że to wymaga tylko czasu
- napisała Kubicka.
Oprócz zmontowanej roli Sandra Kubicka opublikowała też nagranie na InsstaStories, w którym ze szczegółami opowiadała o swoich wrażeniach związanych z pierwszą nocą syna w domu. -Tak, jesteśmy w domu. Powiem wam, że dzisiaj nie spałam, tak mi Leoś dał popalić - zaczęła, a później wyjaśniła. - Uczymy się siebie. Nie w sensie, że coś się wydarzyło, tylko przez to, że on się uczy jeść, my musimy zmienić butelki i to jest zalecenie od pani neurologopedy, bo Leoś wybrał taką butelkę bardzo łatwą do jedzenia (...), która ma płaski smoczek. Ale to nie chodzi o to, żeby mu to wlatywało - powiedziała, po czym dodała, że przy nowej butelce mały musi "troszeczkę popracować". - Męczy się i zasypia w połowie karmienia, więc jest niedojedzony, więc awantura za godzinę. I tak od drugiej do szóstej rano - opowiadała. Szczegółów było jeszcze więcej.
Ja raz karmię piersią raz z butelki. I z piersi jest to samo - on zjada niepełne porcje, więc muszę go dokarmiać butlą. Jeszcze w tym czasie muszę odciągnąć i wiecie, nie mam czasu dla siebie nic, żeby coś zrobić. Rano to już miałam kryzys i po prostu przyszłam taki zombiak i poprosiłam: "Alek, błagam. Przewiń go". A teraz nagle jakoś trzy i pół godziny już śpi. Da się
- relacjonowała. - Nie wiem, jak mamy to robią, że mają czas dla siebie przy tym wszystkim - opowiadała dalej przed kamerą, a później dodała. - Będę chodzić w kitce, bo to najszybsze, nie wiem, kiedy głowę umyję - usłyszeliśmy. Na tym nie koniec, bo zdradziła przy tym, że ma jeszcze inny problem niż brak czasu dla siebie. - Jeżeli macie tak jak ja problem z nadmiarem mleka - my nie mamy, gdzie go już trzymać, jest cały zamrażalnik zawalony - to jest coś takiego jak bank mleka w szpitalach. Tylko musicie przejść badania. (...) Jak wszystko wyjdzie git, to możecie oddawać mleko. Ja bardzo chciałam oddawać mleko, ale mam anemię przez tę całą sytuację i się nie kwalifikuję - zdradziła.