Jarosław Jakimowicz był posądzany o gwałt. Jest decyzja prokuratury. Zalał się łzami

Po czterech latach zakończyło się postępowanie w sprawie rzekomego gwałtu, którego miał dopuścić się jeden z byłych już pracowników TVP. Zapadła decyzja prokuratury.

W lutym 2020 roku w hotelu Parisel Palace w Klimkach pod Łukowem odbyło się zgrupowanie konkursu Miss Generation. Dziennikarz śledczy, Piotr Krysiak, opisał sprawę rzekomego gwałtu, który miał mieć miejsca podczas wydarzenia. "Wracając do pokoju, zauważyła idącą za nią gwiazdę publicystyki TVP INFO. Nie spodziewała się, że kiedy otworzy drzwi, mężczyzna wepchnie ją do środka. Tam miał ją zgwałcić. Nazajutrz uciekła z hotelu. Pojechała do szpitala ginekologiczno-położniczego. Ofiara nie mówiła po polsku, tylko po angielsku. Na pytanie, kto ją zgwałcił, kobieta uniosła telefon komórkowy, otworzyła galerię zdjęć i pokazała film z gwiazdorem TVP INFO" - pisał wówczas Krysiak na Facebooku. Nie podał konkretnego nazwiska osoby, o której wspominał w poście. Sprawa stała się jednak bardzo medialna. Sugerowano, że być może Krysiak miał na myśli Jarosława Jakimowicza, który przebywał na zgrupowaniu. Były już pracownik TVP stanowczo zaprzeczał. 

Zobacz wideo Grażyna Szapołowska komentuje zmiany w Telewizji Polskiej

Jarosław Jakimowicz nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów. "Opisywane zdarzenia mijają się z prawdą". Jest decyzja prokuratury

Jarosław Jakimowicz od początku zaprzeczał, że ma coś wspólnego z rzekomym gwałtem i odniósł się do wpisu Piotra Krysiaka. "Uprzejmie wyjaśniam, że zamieszczony opis 'gwiazdy publicystyki TVP INFO' może sugerować, że sprawa dotyczy mojej osoby. Zaznaczam, że prawdą jest, iż rok temu brałem udział w imprezie Miss Generation 2020 na zaproszenie organizatora. Jednakże opisywane zdarzenia mijają się z prawdą. Przedstawiona przez niego wersja wydarzeń jest przekłamaniem, atakiem na moją osobę i ma na celu wyeliminowanie mnie z życia publicznego" - pisał w mediach społecznościowych. Sprawa rzekomego gwałtu trafiła do prokuratury. Według "Faktu" przez całe postępowanie "nikomu nie postawiono zarzutów, śledztwo prowadzono w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek". Podobno cały proces przeciągał się, ponieważ śledczy mieli utrudniony kontakt z rzekomą pokrzywdzoną. Prokurator Agnieszka Kępka, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie, poinformowała o wyniku postępowania. - Zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego. Ustaliliśmy, że nie doszło do realizacji przestępstwa zgwałcenia - wyjaśniła. 

Jarosław Jakimowicz
Jarosław Jakimowicz Fot. KAPiF.pl

Jarosław Jakimowicz komentuje decyzję prokuratury. "Próbowano mnie zniszczyć"

"Fakt" skontaktował się z Jarosławem Jakimowiczem, który nie wiedział o decyzji prokuratury. Nie krył szoku i poruszenia. Miał zacząć płakać. - Nie wiem, co powiedzieć... Przez cztery lata próbowano mnie zniszczyć. Nikt nie ma pojęcia, ile zła mi wyrządzono. Jak cierpiała moja żona, dzieci. Co oni przeszli... Całe szczęście, że jest już po wszystkim. Od początku mówiłem, że nikomu nie zrobiłem krzywdy i w końcu to potwierdzono. Ciężar spadł z mojej piersi. To dobra wiadomość na święta - powiedział Jakimowicz w rozmowie. Przypomnijmy także, że były już pracownik TVP pozwał Piotra Krysiaka. Jakiś czas temu zapadła decyzja w tej sprawie. "Sąd Okręgowy oddalił prywatny akt oskarżenia z art. 212 Kodeksu karnego, w którym Jarosław Jakimowicz zarzucił Piotrowi Krysiakowi zniesławienie" - przekazały wówczas Wirtualne Media. ZOBACZ TEŻ: Była żona Jakimowicza komentuje jego sytuację. "Różnie może być w życiu"

Więcej o: