Vito Bambino wywołał prawdziwą medialną burzę po tegorocznej gali Fryderyków. We wpisie na Instagramie nie krył swojego rozczarowania z faktu, że nie otrzymał żadnej statuetki, pomimo rekordowych w tym roku ośmiu nominacji. Zapowiedział już, że w przyszłości swoich utworów nie będzie zgłaszał do ZPAVu, odpowiedzialnego za nagrody Akademii Fonograficznej. Teraz na jego słowa zareagowała jedna z członkiń organizacji. Padły mocne słowa.
Vito Bambino udostępnił w mediach społecznościowych post, do którego dołączył zdjęcie dwóch statuetek Fryderyka podtrzymujących papier toaletowy. Dodał też gorzki komentarz dotyczący tegorocznego rozdania, na którym nie przyznano mu żadnej nagrody. "Zawsze chciałem być dla was i dla siebie skałą do oparcia. Czymś, co jest niewzruszone mocnymi wiatrami i falami. Poległem. Przepraszam! Przepraszam i uroczyście ślubuję, iż nigdy więcej nie pozwolę poddawać swój artyzm jakiejkolwiek ocenie gremium "specjalistów". Numery w przyszłości nie będą meldowane w ZPAV, co oznacza, że nigdy więcej moja twarz lub ksywa nie pojawią się w tym niereformowalnym cyrku. Mam dwa Fryderyki w domu, ale już niedługo. Dla mnie te statuetki stały się meblem. I to takim z antykwariatu. Dlatego pieniądze, które wygenerują w licytacji, chciałbym przekazać do domu opieki ludzi starszych. Duża część osób głosujących już tam czeka…" - napisał oburzony artysta.
Zwłaszcza te ostatnie słowa Vito Bambino bardzo wzburzyły Annę Saraniecką. To autorka tekstów piosenek, felietonistka, człokini ZPAVu i ZAIKS-u. W poście na Facebooku wyznała, że już nigdy nie ma zamiaru oddać głosu na Vito Bambino. "Tym ostatnim zdaniem spowodował, że już nigdy na niego nie zagłosuję, nie kupię biletu na jego koncert, a wszystkie utwory wywalę z playlisty. Niskie ukłony dla wszystkich kwalifikujących się do Skolimowa" - napisała Anna Saraniecka.