Krzysztof Skiba jest muzykiem zespołu Big Cyc. O wokaliście zrobiło się jednak głośno w 2022 roku, kiedy poinformował media, że od roku jest w separacji z żoną, z którą był związany 35 lat, bo "coś się wypaliło" (jego ówczesna żona miała inne zadanie na ten temat i opowiadając o nim, nie gryzła się w język). Satyryk poinformował też, że jest w związku z Karoliną (wówczas jeszcze) Kempińską, która jest od niego młodsza o 26 lat. Para już w sierpniu 2023 roku wzięła ślub. Teraz druga żona Skiby postanowiła opowiedzieć o początkach znajomości z gwiazdorem. W tle pojawia się choroba.
Karolina Skiba urządziła niedawno na InstaStories sesję "Q&A", a więc pytań i odpowiedzi. Jeden z internautów zapytał o to, skąd wiedziała, że kocha Krzysztofa Skibę. Ukochana muzyka się rozgadała. Wspomniała, że na początku znajomości oboje mieli problemy ze zdrowiem. "Miłość się czuje, a nie wie. Ale na pewno nasze sytuacje zdrowotne nam to uświadomiły. Gdy Krzyś miał problemy zdrowotne i nie mogliśmy się widywać (era COVIDA, ja w Łodzi, on w Gdańsku), to całymi dniami płakałam i umierałam wewnętrznie. Potem ja i on tak samo, choć wtedy się widywaliśmy, ale widmo poważnej choroby zawsze sprawia, że czuję lęk przed stratą" - pisała. Niedługo później rozwinęła swoją wypowiedź i opowiedziała nieco więcej o wspomnianych wcześniej problemach zdrowotnych. W przypadku Skiby nie chciała wchodzić w szczegóły, ale sugerowała, że muzyk mierzył się z poważną chorobą.
Już jakiś czas temu o tym mówiłam: jestem po agresywnym raku piersi. I pełnym leczeniu. Krzyś o swoich nie mówił publicznie, więc nie będę wchodzić w szczegóły, ale też miał swoje batalie. Chodzi o to, że gdy przychodzi myśl, że możesz kogoś stracić, dopiero widzisz, co na sto procent czujesz
- zakończyła.
Żona muzyka już wcześniej mówiła o tym, że zdiagnozowano u niej nowotwór. By uświadomić kobiety, że powinny się regularnie badać, napisała na Instagramie o swojej diagnozie w październiku 2023 roku. "Nowotwór złośliwy może zaatakować każdego. Niezależnie od wieku, stanu zdrowia. U mnie na szczęście został ekspresowo szybko wykryty, przeszłam pełne leczenie i co trzy miesiące się badam" - przyznała wówczas. Na tym jednak nie koniec trudnych wyznań. W innym wpisie na Instagramie szerzej opowiedziała o chorobie.
Prawie trzy lata temu w październiku usłyszałam tę diagnozę. Przeszłam całościowe leczenie, nikt nie wie, ile to kosztowało bólu fizycznego, czy psychicznego. Również pod tym względem, że człowiek zmienia się wizualnie i jego możliwości
- pisała. Gorzkich słów było więcej. "Ja w dniu diagnozy nie miałam 30 lat, byłam okazem zdrowia, a jednak okazało się, że noszę w sobie mutację BRCA1 i cholerstwo pojawiło się ot tak. Na szczęście zrobiłam wszystko, by nigdy więcej się nie pokazywało, ale te dziewięć miesięcy leczenia zostaje w człowieku".