• Link został skopiowany

Miłość życia znalazł przy skrzynce z korkami. Pieczka zaproponował pomoc, ale Henryka "nie pozwoliła"

Franciszek Pieczka przez lata zdobywał serca widzów rolami, które wspominamy do dziś. W pamięci wielu z nas zapisał się przede wszystkim jako Gustlik z serialu "Czterej pancerni i pies", a później jako Stach Japycz z "Rancza". Nie moglibyśmy go jednak podziwiać na ekranach telewizorów, gdyby nie to, że postawił się ojcu i rzucił studia na politechnice. Lata spędzone na PWST w Warszawie zaowocowały jednak nie tylko błyskotliwą karierą Pieczki. To w akademiku spotkał kobietę, z którą spędził pół wieku.
Franciszek Pieczka w 1953 i 2017 roku
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe / Jan Rusek / Agencja Wyborcza.pl

Franciszek Pieczka urodził się 18 stycznia 1928 roku w Godowie. Jako młody chłopak pracował na roli i pomagał rodzicom w gospodarstwie. Mimo to potrafił znaleźć czas na swoje zainteresowania, czyli głównie kino. Na seanse filmowe chodził pieszo, przemierzając w tym celu wiele kilometrów. 

Chodziłem z Godowa do pobliskiej Zawady. Pamiętam, jak w roku 1938, łatwo policzyć, miałem wtedy zaledwie 10 lat, zobaczyłem 'Znachora' z wielką rolą Kazimierza Junoszy-Stępowskiego. Wtedy chyba narodziła się myśl, że może będę aktorem

- powiedział Pieczka, którego słowa cytuje "Viva!".

Zobacz wideo Maciej Musiał opowiada o byciu podjaranym. "Wchodził Gajos i biliśmy pokłony przed mistrzem"

Młody Franciszek miał chęci, ale nie miał możliwości, by spełnić to marzenie. Po zakończeniu II wojny światowej podjął się pracy jako górnik. Następnie za namową ojca poszedł na studia na politechnice w Gliwicach. Czuł jednak, że to nie dla niego. Aktor wspominał po latach, że nawet pewien nauczyciel przekonywał go, że robi głupstwo, rezygnując ze swojej pasji. Nie zważając na słowa ojca, Pieczka postanowił rzucić studia na politechnice.

Po miesiącu studiowania zostawiłem kolegom z akademika na pamiątkę swój indeks i postanowiłem zostać aktorem

- wspominał.

W 1954 roku Franciszek Pieczka uzyskał dyplom Wydziału Aktorskiego PWST w Warszawie. Niedługo później dostał angaż w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze, gdzie 5 czerwca 1954 roku zadebiutował w roli Majstra w "Szekspirze pilnie poszukiwanym" w reżyserii Tadeusza Żuchniewskiego. Po pewnym czasie dostał propozycję dołączenia do Teatru Polskiego w Warszawie, jednak ostatecznie przeniósł się do Teatru Ludowego w Nowej Hucie. Spędził tam dziewięć lat, po czym zaczął współpracę ze Starym Teatrem w Krakowie. Do Warszawy trafił w 1975 roku. Został wówczas aktorem Teatru Powszechnego, z którym był związany do 2015 roku.

Pierwszą rolę filmową Pieczka dostał od Andrzeja Wajdy w roku ukończenia studiów. Zagrał wtedy w "Pokoleniu". Reżyserowie z czasem zaczęli zauważać talent młodego aktora i z chęcią go zatrudniali. Przełomowym momentem w filmowej karierze Franciszka Pieczki był rok 1966. Wtedy to zaczął pojawiać się w kultowym serialu "Czterej pancerni i pies" i skradł serca widzów. Odgrywał rolę Gustawa Jelenia (Gustlika), który był członkiem załogi czołgu "Rudy". 

Franciszek Pieczka spotkał miłość przez przypadek. Najpierw się od niego odganiała

Odkładając karierę Pieczki na bok, warto spojrzeć także na jego życie prywatne. 17 lipca 1955 roku poślubił Henrykę Witkowską, która była miłością jego życia. Para poznała się w akademiku.

Z kolegami adorowaliśmy wtedy Lidkę Korsakównę, która zagrała w 'Przygodzie na Mariensztacie' i była słynna. Kiedy siedzieliśmy u niej, zgasło światło i poszedłem je naprawić. Przy skrzynce z korkami majstrowała moja przyszła małżonka. 'Może koleżanka pozwoli sobie pomóc?' - zapytałem, ale nie pozwoliła. To była miłość od pierwszego wejrzenia

- wspominał Pieczka w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego". 

Na początku znajomości Henryka odrzucała zaloty Franciszka, lecz ten nie się nie poddawał i w końcu zdobył jej serce. Para spędziła razem ponad 50 lat. Ukochana aktora odeszła jednak w 2004 roku, pozostawiając ogromną pustkę w życiu Franciszka. Aktor mówił wówczas, że to on chciał umrzeć pierwszy. Małżeństwo Pieczki było szczęśliwe, o czym niejednokrotnie wspomniał. Ciepło wypowiadał się także na temat swojej rodziny.

Dom zawsze odciska piętno na człowieku, dobre lub złe. W moim wypadku był to wpływ pozytywny. Wyniosłem z niego poszanowanie pracy. (...) Rodzina była najważniejsza. Zawsze można było na nią liczyć, niezależnie od dzielących ludzi poglądów

- mówił aktor, którego wypowiedź przypomina Interia.

Pieczka mówił, że jego życie było piękne. Zawsze podkreślał, że ogromną rolę odegrała w nim Henryka. Gdy żona odeszła, aktor mógł liczyć na pomoc bliskich. Po tym, jak został wdowcem, zamieszkał z synem w Falenicy. Dzięki temu miał przy sobie również wnuki, które kochał nad życie. 

Mam pięcioro wnucząt. Doczekałem się też dwójki prawnuków. Jestem wdzięczny Bogu, że są, bo nie pozwalają mi skapcanieć na stare lata. Zmuszają dziadka do tego, żeby był aktywny. One też zawsze mogą na mnie liczyć. Dzięki temu czuję się potrzebny. To bardzo ważne, w przeciwnym razie człowiek na starość by się izolował. Zwłaszcza gdy, tak jak ja, ma problemy ze słuchem

- mówił aktor w jednym z wywiadów.

Wnuczka Franciszka Pieczki chce nakręcić o nim film. "Był takim aniołem stróżem"

Jedna z wnuczek Franciszka, Alicja Pieczka, poszła poniekąd w ślady dziadka. Młoda kobieta studiuje produkcję filmową i telewizyjną w Warszawskiej Szkole Filmowej. Chciałaby zostać producentem filmowym, lecz nie wyklucza, że kiedyś stanie też przed kamerą. Co ciekawe, do jednej z prac zaliczeniowych na studiach potrzebowała pomocy dziadka. Poprosiła go o zagranie w filmie "Hańba", który kręciła z kolegą. 

Chyba na zawsze zapamiętam to jego wyznanie, które powiedział po nakręceniu scen z jego udziałem, że 'gdyby nie moja kochana wnusia, czołgiem byście mnie tu nie zaciągnęli'

- wspomniała Alicja Pieczka w rozmowie z Arturem Marciszem dla portalu godow.pl.

Był takim aniołem stróżem. Dla mnie jednak przede wszystkim był kochanym dziadkiem, który często mnie i braci rozpieszczał, dbał o nas. Jak to kochany dziadek. Nigdy nie postrzegałam go przez pryzmat jego aktorskich osiągnięć, poprzez pryzmat tego, że jest wielkim aktorem, bo też on nigdy nie dawał odczuć, że jest kimś wyjątkowym

- podkreślała.

Wnuczka Franciszka Pieczki chce stworzyć film fabularny o dziadku. W rozmowie z "Telemagazynem" powiedziała, że znalazła porozumienie z jednym z domów produkcyjnych. - Jeżeli obronię ten pomysł na uczelni, to od listopada zaczniemy popychać ten pomysł do PISF-u, żeby dostać dofinansowanie na napisanie scenariusza, a później na produkcję - zdradziła.

Tak wspominają Franciszka Pieczkę. "Mężczyzna kodeksowy"

Niemalże każda osoba, która wspomina Franciszka Pieczkę, mówi o nim w samych superlatywach. Ze słów niektórych aktorów, wyłania się obraz człowieka, który nie miał negatywnych cech, a nawet jeśli takowe posiadał, były one przyćmiewane przez jego osobowość i umiejętność słuchania. 

Był niezwykle ujmującym człowiekiem. Takim, którego się wśród artystów rzadko spotyka, który nie obnosił swojego ego, który był skromny, szalenie dla ludzi życzliwy i ciekawy ludzi. Mimo że sam miał tyle do opowiedzenia o sobie, on bardzo lubił słuchać

- mówił Krzysztof Zanussi, którego słowa przytacza TVN24

Był kochany nie tylko przez publiczność, ale i aktorów, ponieważ miał w sobie ciepło i mądrość. Trzymał się swoich poglądów i nie bał się o nich mówić. Patrzyłem na niego, jak na kogoś, kogo można określić jako 'mężczyznę kodeksowego'

- wspominał z kolei aktor i reżyser teatralny Emilian Kamiński.

Franciszek Pieczka zmarł 23 września 2022 roku w Warszawie. W dniu śmierci miał 94 lata. Aktor został pochowany w grobie rodzinnym na cmentarzu w Aleksandrowie. Uroczystości miały charakter państwowy, uczestniczył w nich m.in. prezydent Polski Andrzej Duda

Więcej o: