Marianna Schreiber zyskała popularność występując w "Top Model", przyznając, że jest żoną polityka PiS-u Łukasza Schreibera, który jako przedstawiciel ówczesnej władzy miał nie być zadowolony, że jego partnerka występowała w stacji TVN. "Do programu poszłam w tajemnicy przed mężem" opowiadała na Instagramie. Później celebrytka próbowała sił w polityce, ale długo w niej nie wytrzymała. Ostatnio było o niej głośno za sprawą walk w Clout MMA. Teraz Schreiber postanowiła o sobie przypomnieć, pouczając publicznie jednego z posłów.
Marianna Schreiber udowodniła, że uwielbia być w centrum uwagi. W mediach społecznościowych relacjonuje, co słychać w jej życiu prywatnym, Dzieli się też ze światem wszelakimi przemyśleniami. Teraz postanowiła dać upust swojej frustracji, bo jeden z posłów (nie wymieniła jego imienia i nazwiska), śmiał nie powiedzieć jej "dzień dobry" i życzyć miłego dnia. Schreiber tym samym prawdopodobnie założyła, że polityk nie specjalnie za nią przepada. Nie wiemy, czy więzła pod uwagę, że mógł jej wcale nie zauważyć, albo nie poznać.
Możesz być mężem, ojcem, sekretarzem stanu, doktorem nauk, prawnikiem, posłem, ale jeżeli nie umiesz powiedzieć kobiecie "dzień dobry", gdy obydwoje odbieracie dzieci ze szkoły, to jesteś tylko gościem bez szacunku i kultury - grzmiała. Dodała też. Żaden tytuł naukowy ani pozycja nie robią z ciebie faceta na poziomie. Pozdrawiam parlamentarzystę, ojca jednego z dzieci ze szkoły mojej córki - napisała.
Marianna Schreiber mogła liczyć, że internauci staną po jej stronie Tak się jednak nie stało. W wielu komentarzach nie zabrakło kpin i ironii pod adresem żony Łukasza Schreibera. Pojawiło się wiele głosów, wskazujących, że Schreiber wyolbrzymia sprawę. "Nie musi mówić 'dzień dobry'. Mógł nie poznać, mógł cię nie znać. Świat wokół ciebie się nie kręci. To, że bierzesz udział w debilnych walkach w klatce, nie czyni cię wyjątkową", "Może po prostu nie jesteś jeszcze tak popularna jak myślisz, żeby wszyscy się kłaniali w pas?" - ironizowali. Inni wskazywali, że być może polityk nie przepada za celebrytką. "Istnieje szansa na to, że z jakiegoś powodu wcale nie ma zamiaru życzyć ci miłego dnia" - napisała jedna z internautek. Tych słów Schreiber nie mogła pozostawić bez odpowiedzi. Przy okazji także posłużyła się ironią, zapewne po to by nikt nie pomyślał, że nie ma do siebie dystansu. "To dziwne. Przecież jestem taka fajna. Jak można nie chcieć życzyć mi miłego dnia? Nie rozumiem" - pisała celebrytka.
Na tym nie koniec, byli też tacy, którzy proponowali oburzonej Schreiber inną taktykę. "Może warto spróbować jako pierwsza powiedzieć 'dzień dobry' jeśli zależy ci na kontakcie?", "Możesz też sama powiedzieć pierwsza, nic się nie stanie" - pisali. Akurat na te słowa celebrytka nie zareagowała.
Cóż - nasuwa się tu kilka wniosków. Albo Marianna Schreiber, inicjując tę "aferę", pokazuje nie tylko swoją małostkowość, lecz także fakt, że ma za dużo wolnego czasu, albo też lubi, kiedy się o niej pisze i mówi. Istnieje też mała szansa na to, że pragnie rozpocząć karierę jako znawczyni etykiety i podjęła dyskusję na temat inicjowania przywitań. W końcu niczym bohatera Ireny Kwiatkowskiej z "Czterdziestolatka jest "kobietą pracującą i żadnej pracy się nie boi". Była już modelką, poetką, polityczką, nauczycielką/terapeutką, a ostatnio również uczestniczką walk w Clout MMA. Przez chwilę próbowała nawet swoich sił w wojsku. Jak widać, celebrytka jest bardzo zajęta.