• Link został skopiowany

Hanna Lis została okradziona. Ufała tej osobie. "Serce mi pęka". Zaapelowała do ludzi o pomoc

Hanna Lis podzieliła się w sieci smutną historią. W wyniku kradzieży dziennikarka straciła wszystkie pamiątki rodzinne. Zaufała nieodpowiedniej osobie, a teraz nie może odzyskać kosztowności.
Hanna Lis została okradziona. Straciła kosztowności. 'Serce mi pęka'. Zaapelowała do ludzi
Hanna Lis została okradziona. Straciła kosztowności. 'Serce mi pęka'. Zaapelowała do ludzi; fot. kapif.pl

Hanna Lis podzieliła się na InstaStories przykrym incydentem, który niedawno wydarzył się w jej życiu. Dziennikarka została okradziona przez kobietę, która sprzątała w jej mieszkaniu. Lis straciła wszystkie cenne pamiątki rodzinne. Biżuteria trafiła do lombardu, a właściciel miejsca twierdzi, że są już nie do odzyskania. Teraz Hanna Lis ostrzega innych, aby uważali, kogo wpuszczają do swojego domu i zapowiada, że zamierza walczyć o odzyskanie kosztowności.

Zobacz wideo "Królowe życia". Julia Von Stein była świadkiem kradzieży. Wraz z przyjacielem dopadła złodzieja

Hanna Lis została okradziona przez sprzątaczkę. Straciła wszystkie pamiątki rodzinne

Hanna Lis na swoim profilu na Instagramie zdała relację z dramatycznych wydarzeń. Dziennikarka straciła wszystkie pamiątki po rodzicach i babci. Jak się okazuje, zaufała nieodpowiedniej osobie. Kobieta, która sprzątała w jej domu, nie tylko ograbiła dziennikarkę z biżuterii, ale całość sprzedała do lombardu. Na tym nie koniec. Jak się okazuje, biżuterii nie można już odzyskać. Właściciel lombardu twierdzi, że rodzinne klejnoty Lis zostały przetopione. Dziennikarka podkreśliła, że skradzione przedmioty miały dla niej przede wszystkim wartość emocjonalną. "Zmęczona jestem okropnie i serce mi pęka, bo nie chodzi mi o wartość materialną tych rzeczy, a o ich emocjonalny ładunek" - dodała. To rodzice zaszczepili w Hannie Lis pasję do zawodu. Jej mama, Aleksandra Kedaj pracowała jako korespondentka "Życia Warszawy" w Rzymie, a ojciec Waldemar Kedaj relacjonował wydarzenia ze Szwecji, Wietnamu i Włoch. Obydwoje już nie żyją. Ojciec dziennikarki zmarł w 2011 roku, a mama dziewięć lat później

Zostałam okradziona przez osobę, której zaufałam. Pani sprzątająca ograbiła mnie z moich pamiątek rodzinnych. Ostatnich, jedynych, jakie miałam po mojej zmarłej mamie, babci, pra i pra-prababci. Ukradła i sprzedała rodzinną biżuterię do lombardu. Właściciel, twierdzi, że nie pamięta mojej biżuterii, nie poczuwa się do winy. Twierdzi, że moje pamiątki rodzinne na pewno przetopił. Uważam, że mija się z prawdą, sam poniekąd to potwierdził, ale o tym więcej jutro - poinformowała Lis.
Hanna Lis
Hanna Lis fot. kapif.pl

Hanna Lis zaapelowała do swoich obserwatorów. "Nagłaśniajcie to, co mi się stało"

Hanna Lis podkreśliła, że nie wierzy w wersję przedstawianą przez właściciela lombardu i nie zamierza tak zostawić tej sprawy. Dziennikarka chce odzyskać kosztowności. W opublikowanym na Instagramie wpisie ostrzegła też innych ludzi, aby bardzo uważali, kogo wpuszczają do swojego domu. Lis od razu dostała odzew od fanów, którzy podzielili się podobnymi historiami. "Dziękuję za wasze wiadomości i słowa wsparcia. Ale kolejna wiadomość o tym, że policja nic nie może. I faktycznie: nie może, bo właściciele lombardów są bezkarni" - napisała. Dziennikarka zaapelowała też do fanów. "Proszę, nagłaśniajcie to, co mi się stało. Może jednak ktoś zdecyduje się zmienić w Polsce prawo" - podsumowała Lis.

 
Więcej o: