28 listopada media obiegła informacja o śmierci gwiazdy "Królowych życia". Gabriel Seweryn zmarł w szpitalu. Niedługo przed tragedią opublikował relację, na której skarżył się na zachowanie pracowników pogotowia. Mieli mu odmówić pomocy. - Ja sobie nie wymyślam. Przyjechali i co? Przyjechało pogotowie i cyrki odstawia, zamiast mi pomóc (...). Mnie tu dusi (...). Ja naprawdę umrę - mogliśmy usłyszeć. Ratownicy w odpowiedzi na zarzuty przekazali, że projektant był wobec nich agresywny. Teraz do sieci trafił film nagrany przez jednego ze świadków.
W sieci udostępniono nagranie, na którym widać Gabriela Seweryna i stojącą tuż obok karetkę pogotowia. Zostało ono nakręcone przez świadka, który całe zajście mógł obserwować z okien swojego mieszkania. Niestety film trwa zaledwie kilkadziesiąt sekund, przez co nie daje pełnego obrazu sytuacji, ale pokazuje za to inną perspektywę.
Na krążącym po internecie wideo widzimy jak Gabriel Seweryn i jego towarzysz zbliżają się do karetki. Podchodzą do tylnego wejścia pojazdu. Po chwili jednak oboje znikają za nim i przez chwilę nie wiadomo, co się dzieje. Jednak na tym wideo nie ma nic niepokojącego, co mogłoby wskazywać na agresywne zachowanie mężczyzn. Aczkolwiek trzeba zaznaczyć, że jest to jedynie krótkie nagranie i nie pokazuje całej sytuacji ani tego co działo się po tym, jak świadek przestał kręcić.
Plotek poprosił o komentarz Ewę Todorov, rzeczniczkę głogowskiego szpitala. - Widziałam ten film. Wyjazdy karetki do pacjenta to nie jest zakres szpitala. Wyjazdy świadczą zespoły ratownictwa medycznego, tzw. pogotowie ratunkowe, które ma siedzibę w Legnicy. To jest oddzielna firma. Szpital odmawia komentarza na temat wszystkich okoliczności transportu, ponieważ to nie jest nasz zakres. Ja jestem rzecznikiem szpitala, a nie pogotowia - oznajmiła. - Po pierwsze nie mogę, a po drugie to nie byłoby etyczne, by wypowiadać się w sprawie jakiejś innej firmy. Nasz pacjent jest od chwili wejścia na SOR, jakimkolwiek transportem tam dociera. Czy jedzie sam, czy będzie to karetka pogotowia, my za to nie odpowiadamy i dla nas to nie ma znaczenia. Przed tym, zanim pojawi się na SOR-ze, pacjent nie jest nasz. Nie mamy wpływu na to, o której pacjent do nas przyszedł - dodała.
Natomiast "Faktowi" udało się skontaktować z przedstawicielami pogotowia. "Karetka była na miejscu. Na miejscu interwencję podjęła policja z uwagi na to, że sam pacjent pan Gabriel, jak i osoby towarzyszące, były agresywne. Łącznie z tym, że grozili zespołowi ratownictwa medycznemu" - oświadczył rzecznik. "Nie było odmowy przyjęcia. Zespół był na miejscu i chciał udzielić pomocy, ale z uwagi na agresję i grożenie zespołowi ratownictwa medycznemu przez pacjenta i osoby będące na miejscu, zespół nie podjął czynności. Interwencja policji była z uwagi na to, że zespół czuł się zagrożony z powodu gróźb pacjenta i osób będących na miejscu. Tam prawdopodobnie było kilka osób" - czytamy dalej. Przyczyną zgonu Gabriela Seweryna było nagłe zatrzymanie krążenia.