Smutna informacja o śmierci Macieja Damięckiego obiegła media 17 listopada. Przekazały ją dzieci aktora, Mateusz i Matylda Damięccy, publikując posty w mediach społecznościowych. Wiadomość była ogromnym wstrząsem zarówno dla fanów Macieja Damięckiego, jak i dla środowiska artystycznego. Osoby, które miały okazję spotkać aktora na swojej drodze, podkreślają jego kunszt. "Praca na scenie z Maciejem to była niezwykła przygoda" - komentował Krzysztof Ibisz.
Kilka dni po śmierci Macieja Damięckiego w instagramowym wpisie postanowił upamiętnić go syn Mateusz Damięcki. Aktor udostępnił kadr z filmu "Banda" z 1964 roku, jednego z pierwszych, w którym Maciej Damięcki miał okazję wystąpić. W komentarzach ponownie pojawiły się wyrazy współczucia dla rodziny zmarłego, a także wspomnienia dotyczące aktora. "Wspaniała energia płynie z tego zdjęcia" - napisała Anita Sokołowska. "Udało wam się stworzyć taką rodzinę, że nie sposób was nie kochać" - dodała Anna Mucha. Jeden z internautów przypomniał z kolei historię sprzed lat związaną z Maciejem Damięckim. Okazuje się, że miał okazję poznać go osobiście.
Lata osiemdziesiąte, mały chłopak, Gliwice, kino Bajka. Wyszedł do nas, dzieciaków, i ściskał każdemu dłoń. Myślę, że dla każdego z nas to było przeżycie, które zawsze będzie pamiętał - napisał w komentarzu.
Informacja o śmierci Macieja Damięckiego była o tyle dużym szokiem, że w mediach nie było głośno o jego problemach zdrowotnych. Co więcej, zaledwie tydzień przed odejściem aktora, na ekrany kin trafił najnowszy film z jego udziałem - komedia świąteczna zatytułowana "Uwierz w Mikołaja". Okazuje się, że krótko przed śmiercią Macieja Damięckiego widziała Ewa Szykulska. Aktorzy mieli okazję spotkać się podczas badań. Przyznała, że wiadomość o jego odejściu była dla niej ciosem. "Uśmiechaliśmy się do siebie dwa dni temu na badaniach... My jesteśmy wszyscy blisko pokoleniowo. Taka jest kolej rzeczy. Odchodzimy i to normalne. Na palcach, po cichutku" - wyjawiła w rozmowie z "Faktem".