Ekipa GOATS to nowość na polskim YouTube, ale o ich materiałach już zrobiło się głośno. Członkowie teamu są dobrze znani w internecie, ale postanowili połączyć siły i wystartować z nowym projektem. Kto do niego należy? Sylwester Wardęga, znany z treści commentary, Wojciech Gola, który debiutował w "Warsaw Shore", a teraz jest jednym z włodarzy federacji Fame MMA, Michał "Boxdel" Baron, kolejny włodarz Fame, Piotr "Izak" Skowyrski, komentator e-sportowy i uwielbiany przez nastolatki Kacper "Crusher" Błoński. Duzi gracze na polskiej scenie YouTube, każdy do projektu wniósł ogromne zasięgi i własną widownię. Brzmi jak przepis na sukces? Kanał obserwuje już ponad 600 tysięcy internautów i ich oglądalność nieustannie rośnie. Panowie zaczęli od programów randkowych, ale powoli się rozkręcają. Najnowszy materiał na ich kanale wywołał aferę w sieci.
W najnowszym odcinku GOATS "GOATS vx LEXY" panowie zaprosili do rywalizacji uczestniczki, spośród których pięć najlepszych trafi do drużyny reprezentacji GOATS, która zmierzy się z drużyną Lexy Chaplin na najbliższej gali MOVE Federation 2. Dziewczyny musiały m.in. pokonać tor przeszkód, kopać piłkę i walczyć w parach. Jedna z konkurencji wyjątkowo oburzyła widzów. Wszystko za sprawą zachowania jednej z uczestniczek, która walkę ze swoją oponentką potraktowała bardzo poważnie. Rywalizacja szybko zrobiła się brutalna.
To było strasznie mocne. To było za mocne, ja nie byłem gotowy na takie coś, naprawdę. Jak zobaczyłem, że ona wkłada jej głowę w ziemię, to chciałem już to przerwać - skomentował Izak, jeden z członków ekipy GOATS.
Duszenie, ciągnięcie za włosy, podtapianie, a to wszystko na oczach rozbawionych panów z ekipy GOATS. W sieci pojawiły się opinie, że w pewnym momencie walka stała się niebezpieczna dla jednej z uczestniczek, której mogła stać się krzywda, i powinna zostać natychmiast przerwana. Przytomni widzowie kanału GOATS od razu zareagowali i potępili promowanie tego typu szkodliwych treści.
Organizowanie walk z podduszaniem pod wodą, brawo. Nie jestem w stanie zrozumieć, że nikomu nie przyszło do głowy, że to może być niebezpieczne.
To cud, ze nikomu nie stała się krzywda. Strasznie patusiarski odcinek.
Przykro mi się zrobiło po tym odcinku. Czego to nie zrobicie dla wyświetleń brakowało tylko tragedii. Masakra! - czytamy w komentarzach widzów.
Po tym jak w sieci rozpętała się dyskusja na temat ostatniego odcinka GOATS, Sylwester Wardęga postanowił odnieść się do zarzutów widzów. Influencer opublikował oświadczenie, w którym przyznał, że na planie nie było odpowiedniego zabezpieczenia medycznego. "Szanowni państwo, przy realizacji naszego ostatniego odcinka, gdzie dziewczyny rywalizowały, by dostać się do naszej drużyny, doszło do sporych błędów po naszej stronie. Plan był ubezpieczony, na miejscu były osoby, które mają skończony kurs pierwszej pomocy, ale dużym błędem było to, że nie zapewniliśmy, żeby na planie była karetka" - powiedział Wardęga.
Co ciekawe po emisji odcinka jedna z uczestniczek twierdzi, że doznała poważnego urazu na planie. Sylwester Wardęga podkreślił, że narzekała na ból stopy i otrzymała odpowiednie wsparcie medyczne. "Byliśmy w ciągłym kontakcie z dziewczyną, jednak po konferencji nagle wrzuciła materiał, że doznała mocnej kontuzji, że my tak nie za bardzo udzieliliśmy jej pomocy" - powiedział Wardęga.
Jak się okazuje, uczestniczka rywalizacji miała specjalnie rozkręcać aferę, żeby zażądać od twórców kanału pięciu tysięcy złotych za usunięcie pomawiającego ich materiału, co Wardęga starał się udokumentować screenami na swoim InstaStories. "Być może jesteśmy frajerami, być może jesteśmy obs*ańcami, być może te dziewczyny uważają, że jesteśmy tylko taką trampoliną, żeby zdobyć trochę fejmu i dostać pięć tysięcy złotych za usunięcie tiktoka. Ja wyciągam wnioski, biorę odpowiedzialność za wszystko na siebie. Na kolejny plan na sto procent będzie karetka i wydaje mi się, że przydałby się weterynarz, bo niektórzy zachowują się, jak zwierzęta" - podsumował influencer.