Marianna Schreiber na początku swojej medialnej kariery dość stanowczo odcinała się od poglądów swojego męża Łukasza Schreibera, członka PiS-u. Twierdziła, że reprezentuje zupełnie inne stanowisko w wielu sprawach, m.in. tych, które są ważne dla kobiet. Jeszcze w 2022 roku opowiadała się za dostępem do pigułek "dzień po". "Chcemy żeby lekarstwa, które są teraz przepisywany na receptę, były wydawane bez recepty, czyli tabletki "dzień po". Nie chcemy aby lekarze i politycy mieli wpływ na sumienie kobiet" - mówiła. Nagle jednak zmieniła zdanie. Dlaczego?
Marianna Schreiber wystąpiła na livie Plotka, podczas którego miała okazję odnieść się do licznych zarzutów. Ludzie uważają bowiem, że regularnie zmienia swoje poglądy, niemal jak przysłowiowa chorągiewka. Żona polityka i aktywistka twierdzi jednak, że to ludzie ją szufladkują. "To jest to, o czym ja mówię, że ludzie bardzo szufladkują, ponieważ jesteśmy bardzo podzieleni. To nie jest tak, że kiedy ja byłam na paradzie równości, to znaczy, że teraz mogłabym startować z lewicy. Nie, nie mogłabym startować z lewicy, ponieważ nie zgadzam się z aborcją na życzenie, ze startem działaczki Jany Szostak, ta która jest za aborcją nawet dziewiątym miesiącu ciąży, uważam, że tabletki aborcyjne to nie są cukierki. Mam swój pogląd na feminizm, nie zgadzam się z działaniami pani Marty Lempart. Uważam, że ten pierwotny feminizm był zupełnie inny niż ten, który jest dzisiaj. To nie znaczy, że ja jestem tak konserwatywna, że głos kobiet nie jest dla mnie ważny. To nie o to chodzi. Musimy się przestać szufladkować" - stwierdziła.
Ostatecznie Marianna Schreiber ogłosiła, że ma poglądy centroprawicowe. "Ja uważam, że kobieta powinna mieć swój głos, jest wolność słowa, wolność wyboru. Jest bardzo ważne równouprawnienie dla mnie i wiele innych czynników, które powinny towarzyszyć kobietom, a nie towarzyszą. Że kobieta nie powinna być sprowadzana do roli tylko praczki, sprzątaczki czy tam osoby, która tylko zajmuje się dziećmi. Na pewno kobieta powinna mieć szansę na osiąganie sukcesu, samorozwoju i tak dalej. Natomiast moje też poglądy w wielu kwestiach są konserwatywne" - powiedziała.
Marianna Schreiber zaczęła się tłumaczyć i wyjaśniać, dlaczego ludzie mogą mieć wrażenie, że jej poglądy są zmienne. Jej zdaniem wynika to z faktu, że ma na swoim koncie różne działania, których obecnie żałuje - krytyczne wypowiedzi wobec PiS-u czy LGBT. "Ja po prostu zaangażowałam się w pewne działania, pewne aktywności, których po części żałuję. Były złe, ale dzięki nim poznałam te środowiska i wiem dzisiaj, kim ja jestem, wiem czego ja chcę. Wiem dzisiaj, komu nie warto ufać, z kim nie warto przystawać i tyle. To nie jest żadna zmiana poglądów" - podkreśliła.
Jednak Marianna Schreiber nie ukrywa, że na temat pigułek "dzień po" faktycznie zmieniła zdanie. Wytłumaczyła, że wynika to z nowych doświadczeń i "ewoluowania jej poglądów". "To był początek 2022 roku, faktycznie. Nie zmienia to faktu, że... To jest tak, często to, co myślimy i to, co postrzegamy w dany sposób ewoluuje w czasie, gdy poznajemy po drodze ludzie, środowiska i to, co faktycznie jest dla nas ważne. Ja wtedy, kiedy to wypowiadałam, nie wiedziałam, że środowiska feministyczne traktują dzieci abortowane jak żelki (...) albo że tabletki aborcyjne jako cukierki. Ja postrzegałam to zupełnie inaczej. Fakt jest taki, że ja się tego nie wypieram. Ja to powiedziałam, tutaj jest pełna zgoda. (...) Ja się przyznaję bez bicia, że moje poglądy i postrzeganie rzeczywistości ewoluowało w czasie, gdy poznawałam różnych ludzi, różne reakcje kobiet" - powiedziała.
Marianna Schreiber podkreśliła, że na swojej drodze spotkała kobiety, które żałują aborcji i bardzo cierpią. "Znam osoby, które bardzo cierpią po dokonaniu aborcji i to jest jedna z decyzji, których nie da się cofnąć. Proszę mi wierzyć, że większość kobiet cierpi, że dokonało tej aborcji niż na tym, że są w ciąży, a akurat nie stać ich na mieszkanie i akurat chcą się tej ciąży pozbyć" - powiedziała. Marianna Schreiber dodała, że aborcja to "nie jest usuwanie pieprzyka".
(...) To jest życie ludzkie. Zajęło mi dużo czasu, żeby to zrozumieć. Tak samo zajęło mi dużo czasu, żeby zrozumieć, że każdy ma prawo kochać, kogo chce i że osoby homoseksualne mają prawo do miłość i do wszystkiego. Ważne, żeby wyciągać wnioski i nie zaprzedawać własnych ideałów - podkreśliła Marianna Schreiber.
Dlaczego jednak aktywistka zmieniła zdanie w sprawie pigułek "dzień po"? W rozmowie z dziennikarką Plotka wyjaśniła, że to ze względu na cierpienie, na które "miała okazję patrzeć". "To, jak nie mogą sobie z tym poradzić. Proszę mi wierzyć, że aborcja nie może być postrzegana jako performance. (...) Ja przyznaję, że wypowiadałam się na wiele rzeczy, nie mając o nich pojęcia" - powiedziała.
Na koniec Marianna Schreiber stwierdziła, że nie możemy jako społeczeństwo dojść do momentu, w którym każdy będzie robił, co chce. Jednocześnie uniknęła odpowiedzi wprost na pytanie, czy jej zdaniem pigułka "dzień po" powinna być dostępna na życzenie.
Powiem tak, dopóki partia, która to prezentuje, nie osiągnie na tyle dobrego wyniku, żeby pokazać, że kobiety faktycznie tego chcą, no to moje zdanie nie ma tutaj żadnego znaczenia. Bo jeżeli jest tam tylu aktywistów i tyle osób znanych, które się w to angażują i to głoszą, a nadal partia ledwo przędzie, to co ja mam powiedzieć w tej kwestii - powiedziała.