Ewa Minge udzieliła wywiadu Żurnaliście. W rozmowie poruszyła wątek feminizmu, stwierdzając, że to zjawisko tak naprawdę nie istnieje. "Ja uważam, że feminizm to jest jakaś totalna głupota. Bo jak świat światem kobiety rządziły tym światem. Byłyśmy szyją niejednej głowy, i to mądrą szyją. Uważam, że pozbywamy się ogromnego pierwiastka kobiecości" - podkreśliła Minge. Jej słowa wywołały niemałą burzę i falę krytycznych komentarzy. Z tego względu projektantka zdecydowała się wytłumaczyć. Najpierw zrobiła to w rozmowie z Plotkiem, a potem w poście na Instagramie. Tak sprowokowała znanych do podzielenia się opiniami. Głos zabrali Marianna Schreiber, Maja Staśko i Bartek Fetysz.
Ewa Minge wrzuciła na Instagram długi post, w którym po raz kolejny poruszyła temat feminizmu. Powtórzyła słowa, które powiedziała w rozmowie z Plotkiem, a także zarzuciła kobietom, że wrzucają na profile w social mediach "gołe d**y". "Dopóki będziemy same skupiały uwagę świata na seksistowskich obrazkach, osobiście produkując je w celach autopromocji, dopóty będziemy postrzegane jako narzędzie do zaspokajania potrzeb nadrzędnego samca" - stwierdziła Ewa Minge. "Tak, dzisiejszy feminizm to iluzja i głupota. Jeżeli feministki nie zrozumieją, że najgorszym wrogiem kobiety jest druga kobieta, to będziemy drogie panie w wiecznej d**ie" - podsumowała projektantka.
Post Ewy Minge po raz kolejny wzbudził emocje. Marianna Schreiber przyklasnęła słowom projektantki, stwierdzając, że "w zupełności się zgadza". Żona polityka napisała, że feministki sprowadzają "kobiecość do aborcji na życzenie, nieakceptowania i obrażania innych ze względu na ich poglądy, znieważenia symboli i tradycji, sprowadzenia kobiecości do kwestii związanych z seksualnością". Napisała też, czym dla niej jest feminizm. "Dla mnie feminizm to walka o równouprawnienie płci - co w praktyce, w przypadku Polski, w jakimś stopniu już się zrealizowało. (...) Ja uważałam się za feministkę - za osobę równą mężczyznom. Tak, w niektórych rzeczach czuję się słabsza, ale w innych czuję się lepsza niż przeciętny mężczyzna. Ludzie są różni, ale nie znaczy to automatycznie, że są lepsi czy gorsi. (...) Feminizm to słuszna walka o równouprawnienie kobiet, natomiast to, co prezentują rodzime feministki, to promowanie własnych osób, skrajnie lewicowa ideologia oraz antagonizowanie płci" - napisała Schreiber.
Z kolei Bartek Fetysz w swoim komentarzu przytoczył słowa Pauliny Smaszcz, która stwierdziła, że nie istnieje kobieca solidarność, a siostrzeństwo to medialne hasełko, zgadzając się z nią. "Feminizm miał dać równe prawa kobietom i mężczyznom, a dzisiaj kobiety kastrują siebie, a przy okazji i mężczyzn. Właściwie to nie wiem już, o co walczą, bo zaszczekały siebie nawzajem" - napisał.
Z kolei Maja Staśko nie zgodziła się ze słowami projektantki. Zwróciła uwagę, że z jej postu wyziera pogarda do kobiet, ich ciał i decyzji. W swoim komentarzu wyjaśniła, czym jest feminizm. "Feminizm to codzienna walka z przemocą seksualną, wsparcie dla opiekunek osób z niepełnosprawnościami, pomoc samodzielnym matkom i osobom w niechcianej ciąży. Osobom niezamożnym, samotnym, silnym i w kryzysie. Jeśli ktoś to sprowadza do "d**y", fetyszyzuje i demonizuje ruch, który codziennie ratuje ludziom życia - to świadczy o nim" - napisała. "Tego typu zniechęcanie do feministek walczących z tymi zjawiskami nie zniszczą siły pomocy i solidarności. Takie treści to ignorancja i wstyd. Duże rozczarowanie" - podsumowała.
Na komentarz Mai Staśko zareagowały Ewa Minge i Marianna Schreiber. Najpierw projektantka napisała, że od 30 lat pomaga kobietom i dziewczynom. "Proponuję spędzić tyle godzin, ile ja spędziłam, pomagając ludziom fizycznie, psychicznie, materialnie, to może pani zauważy, że problemy dotyczą równo kobiet, jak i mężczyzn" - napisała i dodała: "Mniej słów, więcej czynów". Z kolei Marianna Schreiber zadała aktywistce kilka pytań, oczekując wyjaśnień. Chciała wiedzieć, kiedy ona i inne znane feministki pomogły samotnej matce czy osobie niepełnosprawnej. Nawiązała też do aborcji. "Także twój wpis tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że feminizm w tym wydaniu to tylko puste frazesy, brak jakichkolwiek dowodów na głoszone hasła (vide korelacja pomiędzy zakazem aborcji, a śmiertelnością kobiet), a realnie zastąpienie walki klas - walką płci" - napisała.
Maja Staśko nie pozostała dłużna Ewie Minge i żonie polityka. Podkreśliła, że od 2017 roku codziennie pomaga osobom po gwałtach, jeździ z nimi na rozprawy, robi zakupy, płaci za lekarzy. Sama ma kontakt z innymi feministkami, które pomagają osobom niezamożnym, gdy ich prawa są łamane. "Rozumiem ignorancję, brak wiedzy, uprzedzenia - ale naprawdę wystarczy sprawdzić fakty i poczytać, nim powieli się kolejną bzdurę" - napisała Maja Staśko, przy okazji atakując Mariannę Schreiber. "Przykro mi, ale jesteś osobą, o której Karolina Piasecka, ofiara przemocy domowej skazanego mężczyzny z PiS-u wprost powiedziała, że ją atakowałaś, gdy ona walczyła o wsparcie, godność i poczucie bezpieczeństwa. Nie przeprosiłaś, nie zadośćuczyniłaś. Akurat ty jesteś najlepsza kobietą, by pokazać, jak kobieta potrafi kopać ofiarę przemocy" - napisała Maja Staśko.