Kora zmarła 28 lipca 2018 roku. Autorka takich przebojów jak "Krakowski spleen", "Kocham cię, kochanie moje" czy "Cyklady na Cykladach" przez długi czas walczyła z rakiem jajników i przerzutami. Diagnoza została postawiona zbyt późno, ponieważ ginekolog piosenkarki nie zauważył objawów nowotworu. Z pomocą przyszła jej przyjaciółka Magdalena Środa. To dzięki niej udało się rozpoznać chorobę Kory. Całą historię opowiedziała w biografii piosenkarki "Słońce bez końca". Więcej zdjęć znajdziesz w galerii na górze strony.
Przyjaciółka Kory opowiada, że wokalistka bardzo się cieszyła, że chudnie. Niepokoił ją ból po lewej stronie brzucha, ale nie podejmowała żadnych poważniejszych kroków. Zrobiła badania u swojego ginekologa i wszystko wyszło w porządku. Niestety bóle się nasilały, więc Środa poleciła Korze zmienić lekarza i dała jej numer do swojej ginekolożki. Po badaniach okazało się, że piosenkarka ma raka jajników i to bardzo rozwiniętego. "Chciała nawet chyba procesować się ze swoim ginekologiem, że tego nie zauważył, a rak rósł i rósł" - powiedziała Środa w książce.
Piosenkarka nie cierpiała szpitali, ale bardzo dzielnie znosiła chemioterapię, mimo że ta nie przynosiła żadnych efektów. Artystka nie zamierzała się poddawać i zaczęła myśleć o innych metodach leczenia. "Nie dziwiło mnie, gdy zaczęła szukać ratunku nawet tam, gdzie logika nakazuje nie szukać - w diecie zgodnej z grupą krwi, w wodzie przywiezionej z Arktyki, w jadzie żabim o tajemniczych właściwościach albo w jakimś guru czy wschodniej muzyce" - wyznała w biografii Magdalena Środa. Ostatecznie Kora nie poczuła również żadnej poprawy po niekonwencjonalnych metodach. Odeszła 28 lipca otoczona rodziną i przyjaciółmi w Bliżowie. ZOBACZ TEŻ: Będzie film o Korze. A nawet dwa. Kto ją zagra? Padły trzy nazwiska