"Aniołki" Victoria's Secret przez lata były podziwiane na całym świecie. To grupa wyselekcjonowanych modelek o rzekomo idealnych wymiarach i promiennych uśmiechach. Niedościgniony wzór dla milionów kobiet. Firmie produkującej bieliznę zapewniały krocie, ale teraz okazuje się, że w całym procederze było sporo fałszu. Byłe modelki związane z marką zabrały głos. Ich wyznania mogą wielu zaskoczyć.
Pochodząca z Kalifornii Jasmine Tookes i Dunka Josephine Skriver opowiedziały o swoich doświadczeniach pracy dla marki Victoria's Secret w podcaście Real Pod. Gospodyni show Victoria Garrick spytała, czy zdają sobie sprawę z tego, jak wielki wpływ miały na kobiety, które oglądały te pokazy mody i marzyły, by wyglądać tak, jak modelki Victoria's Secret.
To był dziwny czas. Zdawałam sobie sprawę, że patrzy na mnie ogromna liczba ludzi (...). Podpisałyśmy kontrakt w momencie, gdy eksplodowały media społecznościowe. To była kombinacja, gdzie wszyscy znali cię tylko z tej idealnej strony, ale to zajmowało dwie-trzy godziny, żeby tak wyglądać. Fryzura, makijaż, personalny trener - powiedziała Josephine Skriver w podcaście Real Pod.
Prowadząca program zauważyła, że widzowie pokazów Victoria's Secret nie zawsze byli świadomi, że zdjęcia modelek są przerabiane w Photoshopie, a do ciała używa się specjalnego makijażu. W tamtym czasie nie było też tak wielu filtrów w mediach społecznościowych i programów do obróbki zdjęć, dlatego wiedza o tego typu zabiegach była mniejsza. Josephine Skriver czasem nie poznawała siebie na wielkich billboardach.
Stałam obok wielkich billboardów na ulicy i mogłabym tam stać przez 30 minut i żadna osoba nie byłaby w stanie połączyć tych dwóch osób. Czasami moja mama mówiła: To ty? Nawet nie wiedziałam, że możesz tak wyglądać - wyznała Josephine Skriver.
Byłe modelki Victoria's Secret wyznały, że pomimo tego, że reklamowały bieliznę nigdy nie czuły, że są w negliżu na wybiegu. "Miałyśmy dwie warstwy makijażu do ciała, brokatu i oleju" - dodała Josephine Skriver.