Transfobiczny żart Krzysztofa Daukszewicza zapoczątkował lawinę. Po reakcji Piotra Jaconia i krytyce, która spadła na Daukszewicza, ze "Szkłem kontaktowym" pożegnał się sam satyryk, a w geście solidarności z programu odeszli również Robert Górski i Artur Andrus. Widzowie "Szkła" dzielą się na dwa obozy, a głos w sprawie zabrali już nie tylko bohaterowie afery, ale też m.in. Michał Kempa czy Hanna Lis. Medioznawca dr Krzysztof Grzegorzewski w rozmowie z Plotkiem zauważa, że na medialnym sporze w tej chwili zyskują przede wszystkim osoby związane z rządzącą władzą.
Dr Krzysztof Grzegorzewski nie ma wątpliwości, że Krzysztof Daukszewicz popełnił na antenie gafę. Zauważa też, że nie wszystkie wypowiedzi satyryków można wytłumaczyć. "Telewizja to nie jest scena. To medium, które wymaga samokontroli i błyskotliwości" - mówi. Mimo to medioznawca jest nieco zdziwiony obrotem całej sprawy. Zaznacza, że celem Daukszewicza nie było uderzenie w Piotra Jaconia, a wyśmianie transfobicznych wypowiedzi władzy. Dr Grzegorzewski nie uważa też, aby Jacoń faktycznie "zniszczył życie" Daukszewiczowi, jak to zasugerował Robert Górski. Medioznawca podkreśla, że to prawicowi dziennikarze czerpią największe zyski z afery, która wybuchła wokół "Szkła kontaktowego" i to oni jako pierwsi nagłośnili wpadkę Daukszewicza.
Sądzę, że to nie Jacoń stoi za całą falą nagonki i hejtu. Jest wiele osób, którym zależy, aby tę ekipę skłócić, żeby uderzyć w TVN24, w Jaconia i w satyryków - a zwłaszcza w Daukszewicza. Daukszewicz wobec każdej władzy był bezkompromisowy, ale PiS-owi przyłożył szczególnie, i to parokrotnie - tłumaczy dr Grzegorzewski.
Medioznawca podkreśla także, że reakcję Piotra Jaconia należy komentować z dużą ostrożnością, dlatego że dziennikarz ma na całą sytuację bardzo osobiste spojrzenie. "Gdyby nie to, powiedziałbym, że mocno przesadził. Ale jego zachowanie było podyktowane doświadczeniami i falą hejtu, która wylała się na Jaconia w związku z faktem, że jest ojcem transpłciowej córki i angażuje się w obronę mniejszości seksualnych". Dr Grzegorzewski nie ukrywa, że jest nieco zdziwiony także reakcją Daukszewicza.
Najwyraźniej Krzysztof Daukszewicz, tak jak i Violetta Ozminkowski, jego żona, dali się sprowokować prawdopodobnie prawicowym trollom i środowiskom, którym zależy na tym, żeby przywalić w TVN - dodaje.
Medioznawca jest zdania, że najlepiej, aby obie strony zamilkły. "W tej sprawie, tak jak w każdej sprawie tego typu, najlepsza jest cisza. Bardzo wiele zła bierze się z wypisywania głupot. Niech oni wszyscy zamilkną, bo to po prostu nie ma sensu" - podsumowuje.