Kinga Rusin od niespełna trzech lat mieszka poza granicami Polski. W ojczyźnie bywa sporadycznie, ale pojawił się poważny powód, by dziennikarka opuściła słoneczną Kostarykę i przyleciała do Warszawy. Była prowadząca "Dzień dobry TVN" ogłosiła, że mimo emigracji nie zapomina o ważnych sprawach Polaków i śledzi uważnie, co się dzieje w naszej polityce. To właśnie sytuacja polityczna w kraju zmusiła dziennikarkę do powrotu do ojczyzny.
4 czerwca w Warszawie odbędzie się marsz opozycji i zwolenników demokracji, którego pomysłodawcą jest Donald Tusk. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zapowiedział manifestację "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami", na której przewiduje się udział nawet kilkuset tysięcy osób z całej Polski. Obecni będą również artyści, m.in. Andrzej Seweryn, Janusz Gajos czy dziennikarka Magdalena Mołek. Kinga Rusin specjalnie na marsz przyleciała aż z Kostaryki.
Pytacie, czy pójdę jutro (4.06) na marsz w Warszawie. Oczywiście! Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Specjalnie po to wróciłam do Polski. Dawno nie czułam tu takiej energii i takiej wiary w to, że uda się przywrócić w Polsce demokrację i znów znaczyć coś w Unii Europejskiej - napisała dziennikarka na Instagramie.
W swoim internetowym wpisie Kinga Rusin zdradziła, że teraz z każdym napotkanym znajomym wita się pytaniem: "A ty idziesz na marsz?". Zapewnia, że jeszcze nie usłyszała odpowiedzi, że "nie". "Maszerować będą nawet ci, którzy często nie wyobrażają sobie skrócenia weekendu 'za miastem' - zapewnia Kinga.
Kinga Rusin jest przekonana, że w dniu protestu, na ulicach Warszawy "znów będzie przepięknie, normalnie, pozytywnie, optymistycznie i kolorowo". Przy okazji swojego wpisu dziennikarka zachęca swoich obserwatorów, by przyjechali do stolicy nawet dzień przed protestami. Podzieliła się nieoficjalnymi informacjami niewiadomego pochodzenia, które brzmią jak klasyczna teoria spiskowa:
Jeżeli macie możliwość przyjechać do Warszawy już w sobotę, nie wahajcie się! Podobno zapowiedziano na niedzielę wzmożone kontrole techniczne pojazdów, badania kierowców itp. Wszystko, żeby tylko uniemożliwić ludziom dojazd do Warszawy - twierdzi Kinga Rusin na Instagramie.
Czy rzeczywiście będzie tak jak pisze? O tym przekonamy się już 4 czerwca.