Rusin jadła pół kilo sernika na śniadanie. Trafiła do szpitala. "Przejęłam się? Skąd!". Dziś jej jadłospis jest inny

Kinga Rusin jest dziś ze zdrowym odżywianiem za pan brat i chętnie opowiada, co je, by być w świetnej formie. Nie zawsze jednak tak było. Gdy raczyła się sernikiem na śniadanie i nie zwracała uwagi na kalorie, pewnego dnia zemdlała i trafiła do szpitala.

Dziś Kinga Rusin żyje zdrowo, a do tego, co ląduje na jej talerzu, przywiązuje wielką wagę. Nie zawsze jednak tak było. Wychowana na tradycyjnej polskiej kuchni, pozwalała sobie na kulinarne rozpusty. Nie przestrzegała specjalnie żadnej diety, ale w końcu jej organizm się zbuntował. Problemy z tarczycą i medycyna holistyczna po którą sięgnęła, zainspirowały ją do tego, by zmienić swoje nawyki żywieniowe. 

Zobacz wideo Kinga Rusin o tajnikach swojej sylwetki: "Jedyne ćwiczenia jakie robię, to rehabilitacyjne"

Jadła sernik na śniadanie. Trafiła do szpitala

Gdy w 2006 r. Kinga Rusin występowała w "Tańcu z Gwiazdami", nie zwracała uwagi, na to co je. Ważna dla niej jednak była wtedy jedna rzecz, którą raczyła się na rozpoczęcie dnia i dawała jej siłę na taneczne pląsy na sali treningowej. "Każdy dzień zaczynałam od półkilogramowego sernika. Ćwiczyłam do 'Tańca z Gwiazdami" po dwanaście godzin dziennie, chudłam w oczach, więc uznałam, że na sernik, zapewne składający się głównie z chemikaliów, mogę sobie pozwolić. Oczywiście, że mi mówili, że przy tak intensywnym wysiłku warto uzupełnić zapasy białka, przynosili jakieś wstrętne w smaku odżywki, ale ja wolałam sernik" - wspomina Kinga Rusin w swojej książce "Jak zdrowo i pięknie żyć, czyli ekoporadnik". Dziennikarki nie przestraszyło nawet to, że pewnego dnia zemdlała.

Podczas intensywnego treningu poczułam, że tracę siły, i zachciało mi się wafelka. Pysznego, słodkiego wafelka, który popiłam gazowanym, słodzonym napojem, wiadomo jakim. I tańczę dalej. W pewnym momencie poczułam, jak ziemia usuwa mi się spod stóp - i koniec z pamięcią. Obudziłam się już pod kroplówką, wokół lekarze, szpital. Przejęłam się? Skąd - wspomina Rusin w swoim poradniku.

Problemy z tarczycą sprawiły, że zmieniła nawyki żywieniowe

Mimo że intensywne treningi do show TVN skutkowały polepszeniem figury, to ostatecznie dziennikarka szybko wróciła do dawnej wagi. Wszystko właśnie przez niezdrową żywność, którą się dalej rozkoszowała. "Kilkanaście kilogramów zgubione podczas 'Tańca z gwiazdami' wróciło za pośrednictwem przepysznej carbonary i odrabiania wszystkich posiłków, na które nie miałam czasu, trenując (...) Wychowana na tradycyjnej polskiej kuchni - trzydaniowy obiad z deserem, na śniadanie kanapki, do kanapek masło, do warzyw zasmażka, do sałatek sos - nie miałam pojęcia, że można jeść inaczej" - powiedziała w książce. Przełom w odżywianiu nastąpił, gdy gdy Kinga jakiś czas później odkryła, że ma problemy z tarczycą i zwróciła się wtedy ku medycynie holistycznej. Po badaniach i konsultacji z lekarzem, zmuszona była odstawić mąkę i cukier. Później zrezygnowała też z mleka. Od lat nie je mięsa. Jej dieta, którą wtedy podjęła i trzyma się jej do dziś, zawiera zbilansowaną ilość białka, tłuszczów i węglowodanów. Co je?

 Potrawy bogate w białko: chude białe mięso, ryby, chude nabiały, warzywa strączkowe oraz nasiona i orzechy, powinny trafiać na nasz talerz podczas każdego posiłku - najlepiej w towarzystwie surowych lub gotowanych warzyw, ale niekoniecznie owoców - one niestety mogą "pójść w biodra". Owoce jemy raz dziennie, bez dodatków - czytamy w ekoporadniku Kingi Rusin.
 

Jak wygląda dieta Kingi Rusin?

W swojej książce dziennikarka zwraca uwagę, że każdy dzień zaczyna od szklanki ciepłej wody z sokiem z połówki cytryny i imbirem. Stara się wypijać dwa litry płynów na dobę, bo odkryła, że to idealna ilość dla niej. Kinga je pięć posiłków dziennie (trzy większe i dwa mniejsze). Sól ograniczyła do minimum. Gdy już po nią sięga, wybiera himalajską albo morską z jodem. W jej lodówce zawsze stara się, by były pomidory - najlepiej Bawole. "Dla mnie pomidor jest warzywem wszech czasów. Zjadam nawet do kilograma dziennie" - mówiła. Na drugie śniadanie pije sok świeżo wyciskany - najczęściej z grejpfruta. Jej posiłki nie są skomplikowane, więc z przyrządzeniem ich powinno poradzić sobie większość osób zainteresowanych dietą. "Przez długi czas na śniadanie jadłam kaszę jaglaną z owocami, ale zdecydowanie lepiej czuję się po frittacie. Trzeba nauczyć się słuchać swojego organizmu" - apeluje w książce.

Nie jestem zwolenniczką mieszania węglowodanów i białek, więc na obiad często jem rybę z kaszą i warzywami. Kaszy dosłownie trzy łyżki, na przykład jaglanej, a do tego dużo blanszowanych warzyw: brokuły, kalafior i zielona czy żółta fasolka.

Do zup dziennikarka poleca zamiast soli, dodawać seler naciowy, który wywoła efekt, jakby zupa była posolona. Kinga na podwieczorek zwykle chwyta garść liści rukoli, czerwoną cebulę i owoce - zimą mango, późną wiosną truskawki. Do tego winegret. A gdy robi się chłodno, dodaje do tego cieciorkę albo rybę. "Na kolację najchętniej jem zmiksowane w blenderze zupy o rozmaitym składzie, zależnym od pory roku. Są bardzo zdrowe, a ponad to do ich przygotowania można wykorzystać sezonowe warzywa" - powiedziała w swojej publikacji. Podzieliła się też swoim przykładowym menu.

Przykładowe menu Kingi Rusin, które poleca każdemu po czterdziestce

Na śniadanie Kinga Rusin poleca jogurt z prażonymi pestkami dyni oraz słonecznika, twarożek z rzodkiewką, ogórkiem i szczypiorkiem, kromka pełnoziarnistego pieczywa z chudym twarożkiem, pomidorem i ziołami, napój ziołowy oraz szklanka soku warzywnego.

Drugie śniadanie - garść różnych orzechów, marchewka pocięta w słupki z dipem jogurtowo-koperkowym.

Obiad: łosoś z pieca z kaszą jaglaną i sałatką ze świeżych warzyw z greckim serem.

Podwieczorek: jabłko i gruszka albo jogurty z malinami i jagodami.

Kolacja: duża porcja sałat z surowymi warzywami i pieczonym tuńczykiem lub kurczakiem.

 
Więcej o: