Bycie piękną często kosztuje sporo wyrzeczeń. Ponieważ Julii Wieniawie zależy, by ciągle być w formie, jako że cały czas wymaga tego od niej zawód, nie może sobie pozwolić na beztroskie niezdrowe jedzenie, czego tylko dusza zapragnie. Aktorka zmuszona była znaleźć odpowiednią dietę, bo mówiła, że ma tendencje do tycia. Według jej założeń może nie jeść przez 16 godzin dziennie, co dla wielu wydaje się kontrowersyjne i nie do przeskoczenia. "Jest to dieta intermittent fasting (post przerywany - przyp.red). Jem trzy razy dziennie, nie pięć. I jem co chcę, albo jestem na pudełkach, to zależy czy mam czas gotować lub chodzić do restauracji. I mam 16 godzin okienka żywieniowego, co dla niektórych może wydawać się zaskakujące" - opowiadała Wieniawa w jednym z wywiadów.
Początki diety nie były dla Wieniawy łatwe. Aktorka odczuwała ciągle głód, ale jej organizm szybko się dostosował do nowych nawyków. Wprawdzie zdarzają się jej jeszcze małe odstępstwa od przyjętych założeń, ale ponieważ na co dzień żyje zdrowo i dużo ćwiczy, to nie zaburza jej planu żywieniowego i aktorka już nie tyje. Wręcz przeciwnie. Dziś jest w życiowej formie. Widzi same pozytywne efekty - przede wszystkim zdrowotne - kontrowersyjnej diety. Dzięki regularnym głodówkom uważa, że może sobie pozwalać czasem nawet na pizzę. "Na początku przez pierwsze trzy dni miałam poczucie: 'Boże, dajcie mi jeść'. I czasami zdarza mi się o tej 12:00 coś zjeść, wiadomo, ale bardzo rzadko. Da się przyzwyczaić. I czuję się o niebo lepiej, mam więcej energii, jestem lżejsza. Wstaję naładowana energią i chce mi się żyć. I dzięki temu mogę jeść, co chcę, mogę zjeść pad thaia na obiad i nic się nie dzieje. Mogę zjeść pizzę!" - cieszyła się Wieniawa i dodała, że dieta, którą stosuje zakłada ograniczenie glutenu i zrezygnowanie z soi oraz słodyczy.
Ograniczenie przez Wieniawę glutenu spotkało się z ostrą reakcją dietetyczki. Według niej nie należy naśladować aktorki, bo nie przyniesie to nic dobrego. "Gluten jest szkodliwy dla osób z nietolerancją czy celiakią. Jeśli nic wam po nim nie jest, nie trzeba z niego rezygnować. Więc nie wymyślajmy, że on jest niezdrowy i szkodliwy" - apelowała w sieci Katarzyna Mościcka. Dodała też, że post przerywany nie jest odpowiedni dla każdego. "To, że Julia dobrze się czuje na IF nie oznacza, że to dieta dla ciebie. IF nie jest świetny dla każdego". Zdenerwowało ją też stwierdzenie aktorki, że od soi mężczyznom rosną piersi. "No tak, na pewno od soi urosną wam piersi. Nie wiem, ile byście musieli wypić mleka sojowego, żeby do czego takiego doszło". W końcu stwierdziła, że znane osoby nie powinny wypowiadać się w tematach, w których nie są ekspertami, bo robią innym krzywdę. "Celebryci powinni dostać bana na wypowiadanie się na takie tematy, bo po prostu ich wypowiedzi są szkodliwe. Niech waszym autorytetem nie będzie osoba bez wykształcenia w danej dziedzinie" - podsumowała dietetyczka Katarzyna Mościcka.