Koronacja króla Karola III już 6 maja. Trwają ostatnie przygotowania do tego historycznego wydarzenia, którego skala porównywalna jest do pogrzebu królowej Elżbiety II. Priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa królowi i, jak ostatnio pisaliśmy, ochrona... jego klejnotów. Na te kilka dni Londyn zamieni się w prawdziwą obwarowaną twierdzę. Policja i tajne służby będą w stanie najwyższej gotowości, brane są pod uwagę także ewentualne protesty przeciwników monarchii, próby wystraszenia koni z królewskiego orszaku i ataki terrorystyczne. Jak się jednak okazuje, wszystkie te przygotowania mogą okazać się zbędne, bo istnieje poważna obawa, że do koronacji może w ogóle nie dojść. Tak przynajmniej twierdzi "dobrze doinformowała" amerykańska prasa. "The National Enquirer" wysnuł teorię, że kondycja psychiczna króla jest w opłakanym stanie i nie ma gwarancji, że w ostatniej chwili monarchy nie pokona nagły atak paniki. Nawet trudno sobie wyobrazić, jak przerażające skutki miałoby to dla całej instytucji monarchii, gdyby w dniu koronacji zabrakłoby samego króla. Wybawcą na białym koniu ma być w tej sytuacji sama królowa małżonka Camilla, która, jak sugeruje "Enquirer", "zawlecze męża na miejsce choćby siłą". W końcu czekała na to całe życie.
Zdrowie psychiczne króla Karola III miało ulec radykalnemu pogorszeniu po "wybrykach" jego najmłodszego syna. Decyzja księcia Harry'ego o rezygnacji z pełnienia oficjalnych obowiązków w rodzinie królewskiej bez wątpienia była ogromnym ciosem dla jego ojca. Sytuacji na pewno nie polepszyły wylewne zwierzenia księcia Harry'ego w jego biografii, gdzie wspomniał m.in. o tym, że jego ojciec w nocy nadal tuli się do sfatygowanego misia, którego ma jeszcze z czasów dzieciństwa. To i pozostałe zarzuty "syna marnotrawnego" mocno nadszarpnęły wizerunek rodziny królewskiej w mediach i wielokrotnie wystawiły jej członków na pośmiewisko. Amerykański "Enquirer" twierdzi, że to właśnie to wydarzenie wpędziło króla w depresję, z której do dziś się nie pozbierał. "Karol tak naprawdę jest niesamowicie wrażliwy i delikatny, po okrutnej zdradzie syna popadł w depresję. Nie mówiąc już o tym, że para utrudnia mu kontakt z ukochanymi wnuczętami" - twierdzi źródło magazynu.
Kolejnym dramatycznym wydarzeniem w życiu króla była śmierć jego ukochanej matki, królowej Elżbiety II. Kiedy z okazji Wielkanocy 9 maja pojawił się w kaplicy św. Jerzego na zamku w Windsorze, w jego gestach doszukano się objawów lękowych, takich jak nerwowe pocieranie dłoni. To właśnie tam została pochowana królowa, więc obecność w tych murach musiała być dla niego niezwykle trudna. 'Wyraźnie dało się wyczuć w jego gestach ogromne napięcie" - stwierdziła ekspertka od mowy ciała. Jak donosi "Enquirer", ekscentryczne zachowanie króla ma niepokoić także samą służbę, która zaobserwowała dziwne i alarmujące zachowania. Warto przypomnieć, że w rodzinie królewskiej były przypadki chorób psychicznych, co m.in zostało pokazane w bijącym rekordy popularności "The Crown". Według dobrze poinformowanych źródeł król Karol obawia się, że ma to już zapisane w swoim DNA, a także przekazał skłonność do chorób psychicznych jednemu ze swoich synów. Nie musimy chyba dodać, którego z nich wskazał brukowiec.
Wałęsa się bez celu po ogrodzie, przemawia do swoich roślin i rozmawia z zamordowanym lordem Mountbattenem. (...) Pewnego razu zainicjował kompletnie szalony plan opanowania inwazji amerykańskich wiewiórek. Chciał porozstawiać w różnych miejscach porcje Nutelli z chemiczną substancją, która zahamuje ich popęd seksualny - wyznał jeden z pracowników pałacu.
Według źródeł "Enquirera" król Karol miał zacząć wspomagać się lekami, aby podreperować swój rzekomo tragiczny stan psychiczny. Czasu pozostało niewiele, bo już 6 maja oczy całego świata skierowanego będą właśnie na niego. Jak podają źródła z pałacu, to wydarzenie w ogóle go nie cieszy, wręcz przeciwnie, napawa śmiertelnym lękiem. "Stabilność emocjonalna Karola wisi na włosku" - donosi wysoki rangą pracownik pałacu. "Jest przerażony, że nie zdoła poradzić sobie z emocjonalnym kryzysem i nie będzie godnym zastępcą swojej matki" - dodał informator. Jedyną nadzieją pozostaje harda królowa małżonka Camilla, która miała wpaść w furię po wspomnianej wcześniej majowej mszy w kaplicy św. Jerzego. "Była wściekła, natychmiast kazała mu wziąć się w garść. Podkreśliła, że czekał całe życie na to, aby zostać królem, i nie ma nawet mowy, aby teraz to zaprzepaścił zarówno dla niego, jak i dla niej. Tylko ona może na niego wpłynąć i uratować to historyczne wydarzenie. Kazała mu stanąć na wysokości zadania dla dobra ich małżeństwa i całego kraju. (...) Co by się nie działo, Camilla dosłownie zaciągnie go przed ołtarz, gdzie ma odbyć się ceremonia" - wyznał informator "Enquirera".