Aurelia Radecka dała się poznać widzom "The Voice Kids" jako świetna wokalistka cztery lata temu. Po krótkiej przerwie postanowiła znowu stanąć na scenie i pokazać trenerom muzycznego show, co potrafi. Zdobyła przychylność jurorów, ponieważ obróciły się aż trzy fotele. Niestety, mimo ogromnego sukcesu, dziewczynka ma na koncie ogromną traumę. Wszystko za sprawą rówieśników, którzy nie mogli się pogodzić z jej sukcesem. Spotkała ją bardzo przykra sytuacja.
Polecamy: "The Voice Kids". 12-latka sprawiła, że jurorzy zaniemówili. Wykonała przebój Celine Dion
Aurelia Radecka w wieku dziewięciu lat zadebiutowała w "The Voice Kids" w 2019 roku. To właśnie w tamtym czasie, kiedy z sukcesem pokonywała kolejne etapy show, rówieśnicy ze szkoły się na nią uwzięli. Przemoc nasiliła się do tego stopnia, że doszło do rękoczynów - "kolega" złamał jej rękę. Początkująca wokalistka w rozmowie przed występem w najnowszej edycji muzycznego show, do którego wróciła po czterech latach, opowiedziała, co się z nią działo:
Po "The Voice Kids" to wszystko urosło, bo ludzie zaczęli mi coraz bardziej dopiekać. Nawet robili mi coś cieleśnie. Jeden chłopak łamał mi rękę. To nie było fajne. Stwierdziłam, że będę o tym rozmawiać, nawet piosenkę o tym napiszę. Bo to było naprawdę przykre, że coś takiego miało miejsce - podkreśliła.
Mama Aurelii Radeckiej - Justyna, także skomentowała traumę swojej córki.
Miała złamaną rękę, ale dyrekcja szkoły się tym nie zainteresowała. Zgłosiliśmy sprawę na policję. Sprawa była bardziej skomplikowana. Chłopiec, który to zrobił, nie był pod dobrą opieką swojej rodziny, potem trafił do rodziny zastępczej, zrobił to także po to, by zwrócić na siebie uwagę - podsumowała.
Przemoc rówieśnicza to niestety bardzo częste zjawisko w szkołach. Jak widać, dotknąć może tak naprawdę każdego.