• Link został skopiowany

Iwona Wieczorek nie chciała wracać do znajomych. Co wydarzyło się w klubie? "Puść mnie, bo będę krzyczeć"

W dniu zaginięcia Iwona Wieczorek pokłóciła się ze znajomymi, z którymi bawiła się w Dream Clubie. Po sprzeczce oddaliła się od grupy.
Iwona Wieczorek
Agencja Gazeta

Sprawa zaginięcia Iwony Wieczorek do dziś wzbudza ogromne zainteresowanie mediów i opinii publicznej. Choć śledczy badają różne tropy, do dziś oficjalnie nie wiadomo, co stało się z 19-latką, która w lipcu 2010 roku wyszła z dyskoteki i nigdy nie wróciła do domu. O sprawie, głośno zrobiło się w grudniu ubiegłego roku, gdy policja zaczęła rozkopywać tereny należące do Zatoki Sztuki - nieoficjalnie mówi się, że działania są powiązane z poszukiwaniami Iwony Wieczorek. Przypominamy, co ponad dekadę temu wydarzyło się w Dream Clubie, w którym bawiła się zaginiona.

Zobacz wideo Najgłośniejsze zaginięcia w Polsce

Iwona Wieczorek pokłóciła się ze znajomymi. Tak wyglądała ich rozmowa

Iwona Wieczorek do Dream Clubu wybrała się m.in. w towarzystwie przyjaciółki Adrii. Ostatni wieczór, kiedy była widziana, opisali dziennikarze "Gazety Wyborczej" Roman Daszczyński i Marek Sterlingow. Dziewczyny w towarzystwie kilku kolegów wybrały się na dyskotekę, jednak Iwona dość szybko skonfliktowała się z Adrią. Początkowo odłączyła się od grupy, ale po namyśle wróciła do znajomych. Po drugiej sprzeczce postanowiła opuścić Dream Club. Adria nie była jednak w stanie powiedzieć, o co dokładnie poszło. Sugerowała, że Iwona mogła być zazdrosna o chłopaka.

Zdjęła buty i szybko pobiegła po schodach. Ja na obcasach nie mogłam jej dogonić. Jak zeszłam, jej już nie było - cytują dziewczynę dziennikarze "Gazety Wyborczej".

Iwonę dogonił za to ich kolega Paweł. Ich krótka rozmowa miała być dość burzliwa, a mężczyźnie nie udało się jej przekonać, aby wróciła na imprezę.

Puść mnie, bo będę krzyczeć! - miała powiedzieć.

Wieczorek nie miała jednak pieniędzy na taksówkę, dlatego podjęła decyzję, aby do domu wrócić na piechotę. W artykule "Gazety Wyborczej" możemy przeczytać, że mama Iwony była zdziwiona jej zachowaniem.

Z powodu byle czego Iwona miałaby się tak obrazić, żeby porzucić znajomych i maszerować boso tyle kilometrów? Coś mi tu nie pasuje - mówiła.

Janusz Szostak, autor dwóch książek poświęconych sprawie Iwony Wieczorek dotarł także do treści wiadomości, które dziewczyna wysyłała feralnej nocy do znajomych. Jak można się z nich dowiedzieć, po wyjściu z klubu okłamała ich na temat tego, gdzie się znajduje. Twierdziła, że zaraz będzie w domu.

Iwona twierdziła, że jest już pod domem (co nie było prawdą, bo minęło raptem kilka minut, jak się od nich oddaliła, i nie było takiej możliwości, aby dojechała do domu - pisze dziennikarz.

Niedługo przed zaginięciem rozmawiała też z Adrią przez telefon.

Iwona powiedziała, że jest przy wejściu na plażę w Sopocie, drugie lub trzecie wejście od mola. Drugie wejście od molo, czekam. O 3.33 Iwona Wieczorek wysłała Adrii sms o treści: O gów** mnie zaczepiają - w tym czasie Adria już jechała taksówką i praktycznie była pod domem w Gdańsku-Zaspie - czytamy w książce Szostaka.

Iwona do domu jednak nigdy nie dotarła. Od 2019 roku sprawą zaginionej zajmuje się Archiwum X.

Więcej o: