Małgorzata Rozenek wspomina pierwszy dzień na planie "DDTVN". Było nerwowo. "Jak mój ślub" [PLOTEK EXCLUSIVE]

Małgorzata Rozenek zadebiutowała jako prowadząca "Dzień dobry TVN" z końcem sierpnia ubiegłego roku. Od lat marzyła o tej posadzie i po wielu rozmowach z Edwardem Miszczakiem w końcu mogła je spełnić. Na przestrzeni ostatnich miesięcy u boku Krzysztofa Skórzyńskiego poznawała tajniki telewizji na żywo. Teraz zdradza, jak wspomina pierwsze dni na planie.

Kraśko spotykał się z Górniak. Wieczorkowski z Rosati. Zapomniane związki gwiazd

Małgorzata Rozenek wspomina pierwszy dzień w "Dzień dobry TVN"

Małgorzata Rozenek miała ostatnio okazję uczestniczyć w spotkaniu z wszystkimi prowadzącymi śniadaniówkę. W rozmowie z naszą reporterką Weroniką Zając zdradziła, jak wspomina pierwsze dni na planie "DDTVN". Było dość nerwowo, ale z czasem podchodziła do tematu spokojniej.

Zupełnie szczerze, nie pamiętam go w ogóle. To było takie przeżycie, że chyba było równie emocjonujące, jak mój ślub. Tak mocno go przeżywałam. Oczywiście, po kilku dniach jak już te emocje opadły zaczęłam pochodzić, czy to do oglądania, czy wspominania w sposób bardzo spokojny, ale było to ogromne przeżycie - wspominała w rozmowie z Plotkiem.

Telewizja na żywo rządzi się własnymi prawami i nie zawsze wszystko wychodzi idealnie. Choć Małgorzata Rozenek z początku przejmowała się opinią widzów.

Jest wiele takich rzeczy, które staram się polepszać czy zmniejszać. Tak naprawdę wpadłam na początku w taką potrzebę wsłuchiwania się w odbiór społeczny i poprawiania tego, co pojawia się najczęściej - zdradziła.

Małgorzata Rozenek dziś podchodzi do pracy z dużo większym dystansem.

Powiem zupełnie szczerze, że teraz postanowiłam już tego nie robić. Po prostu jestem dużo spokojniejsza dzięki temu i złapaliśmy bardzo przyjemny flow z Krzyśkiem, wiemy, kiedy ktoś chce zabrać głos. Czuję się dużo swobodniej i przyjemniej.

Cały materiał z rozmowy z Małgorzatą Rozenek znajdziesz w naszym materiale wideo na górze strony.

Rozenek krytykowana za smoczek dla syna. Fani mają rację. Specjalistka tłumaczy