Co do walki Roberta Karasia było sporo wątpliwości. Mężczyzna wziął udział, mimo problemów z kolanem. W trakcie walki przeciwnik kilkukrotnie próbował uderzać w jego czuły punkt. I w końcu to zrobił. To jednak nie powstrzymało Karasia przed zwycięstwem.
Robert Karaś już w pierwszej minucie miał problem. Przeciwnik trafił w jego kolano. Ta runda była więc dla niego wyjątkowo trudna. Zdecydowanie lepiej było potem - w drugim starciu od razu zaatakował Filipka. Marcinek nie pozostał mu dłużny. Raz po raz uderzał w obolałą nogę Karasia.
Widać, widać, że boli - komentował prowadzący.
Karaś był bliski przewrócenia się, a chwile potem został powalony przez Filipka.
Kolano chyba wyskoczyło u Roberta Karasia. Są problemy, jest na pewno kontuzja.
Trzecia runda była wyjątkowo agresywna. Karaś od razu ruszył do boju. Nagle przeciwnik upadł i sędzia uprzedził Karasia, że następny taki atak i odejmie Robertowi punkt. To jednak nie powstrzymało go. Do samego końca walczył zacięcie i, w porównaniu do przeciwnika, nie wyglądał na zmęczonego. Chwilę po zakończeniu walki sędzia ogłosił wynik - Karaś wygrał!
Dobrze się czuję, natomiast to inaczej niż na treningach. W pierwszej minucie wypadło mi kolano, wiec na tym się skupiałem, a nie na walce. Noga mnie nie bolała, ale myślę, że wiązadła się znowu zerwały - powiedział Karaś po walce.
Następnie sportowiec zwrócił się do ukochanej Agnieszki Włodarczyk:
Chcę podziękować mojej Agnieszce, która to wszystko wytrzymywała. (...) I wszystkim kur*om, które podcinały mi skrzydła.
Został również zapytany o to, z kim chciałby zawalczyć w przyszłości.
Ja jak mam z kimś kosę, to mam w nich wyj*bane. Walczę tylko z zawodnikami, których szanuję.
Spodziewaliście się tego zwycięstwa?