Pod koniec stycznia w warszawskim Centrum Kreatywności odbył się pokaz kolekcji Deni Cler. Na wydarzeniu zjawił się tłum polskich gwiazd - obecne były m.in. Katarzyna Skrzynecka, Katarzyna Glinka czy Mariola Bojarska-Ferenc. O modowej imprezie w mediach mówi się jednak dużo nie tylko za sprawą nowych ubrań marki czy gości z pierwszych stron gazet, ale pocałunku Małgorzaty Ohme i Joanny Racewicz, który uwiecznili reporterzy. Prowadząca "Dzień dobry TVN" wyjaśniła, że był to jedynie gest czułości między dobrymi koleżankami.
Małgorzata Ohme w rozmowie z Karoliną Kalatzi przyznała, że pocałowała Joannę Racewicz nieco z premedytacją. Psycholożka przypomniała sytuację sprzed kilku miesięcy, kiedy, również na ściance, pocałowała inną kobietę w ramach akcji "Pocałunek dla Ukrainy". Przyznała, że jej gest został odebrany jako kontrowersyjny.
Mimo wszystko żyjemy w bardzo dużych ograniczeniach wynikających ze stereotypów związanych z ludzką seksualnością, czyli pewnego rodzaju gesty obligują nas do danej orientacji seksualnej - tłumaczy.
Prowadząca "Dzień dobry TVN" podkreśliła, że myślenie, iż w usta całują się tylko dwie homoseksualne kobiety lub homoseksualni mężczyźni, jest błędne.
Ludzka seksualność jest bardzo bogata. To my przypisujemy danym gestom popęd lub nie - stwierdza.
Zaznaczyła, że pocałunek z Joanną Racewicz nie miał seksualnego kontekstu, a był wyłącznie gestem czułości. Ohme przyznała, że być może wynikał z tego, że sama nie była przytulana, a teraz bardzo lubi przytulać i całować innych.
Bardzo lubię kobiety, ale w kontekście przyjacielskim. Są mi bardzo bliskie emocjonalnie. To jest wyraz dla mnie życzliwości i miłości przyjacielskiej - dodaje.
Ohme podsumowała, że myślenie, iż pocałunek dwóch kobiet wiąże się zawsze z seksualnością, wynika z ograniczyć poznawczych i społecznych.
Warto mieć otwartość - zaznaczyła.
Szczególnie z ostatnim stwierdzeniem trudno się z nią nie zgodzić.