Syn Magdaleny Stępień i Jakuba Rzeźniczaka zmarł w lipcu tego roku. U chłopca bardzo wcześnie wykryto rzadki guz wątroby, jednak mimo kilkumiesięcznego leczenia nie udało się go uratować. Mama Oliwiera robiła jednak co w jej mocy, a o wsparcie na opłacenie wysokich kosztów opieki medycznej w izraelskiej klinice poprosiła obcych ludzi. Internauci nie zawiedli, a, jak możemy przeczytać na stronie zbiórki, na ten cel łącznie przekazano ponad 400 tys. zł.
Magdalena Stępień w ostatnim czasie mocno uaktywniła się w mediach. O traumie po stracie dziecka i przeżywaniu żałoby opowiada na instagramowym profilu i coraz częściej udziela wywiadów. Modelka była gościnią w podcaście Katarzyny Zdanowicz, gdzie między innymi pojawił się także temat zrzutki.
Stępień coraz częściej spotyka się bowiem z komentarzami internautów, którzy domagają się, aby przedstawiła dowody, czy pieniądze, które otrzymała, rzeczywiście przeznaczyła na ratowanie syna. Zarzucano jej m.in., że wykorzystała je na kupno nowego mieszkania lub samochodu. Magdalena Stępień podkreśla, że tego typu oskarżenia są nieprawdziwe, jednak nie zamierza przedstawiać żadnych faktur. Uważa, że w postrzeganiu ludzi niczego to nie zmieni.
Cokolwiek nie powiem na temat zrzutki, czy ja bym pokazała faktury, czy nie, to zaraz by powiedzieli, że są fejkowe faktury. Więc cokolwiek nie zrobię, to i tak będzie źle. Wydaje mi się, że to jest temat dla mnie zakończony. Pieniądze poszły na leczenie mojego dziecka, a ci, co chcą dalej spekulować i mnie o coś oskarżać, niech robią to dalej - komentuje.
Mama Oliwiera zaznaczyła, że zamierza wyciągnąć konsekwencje wobec osób, które szerzą teorię, że pieniądze wydała na cele niemedyczne. Dodała, że traktuje je jako pomówienia.
Na stronie zbiórki możemy natomiast przeczytać, że z pieniędzy na bieżąco opłacane było leczenie Oliwiera i pobyt w Izraelu, a także sprowadzenie ciała chłopca do Polski. Pozostałe środki miały natomiast zostać przekazane na ratowanie życia kolejnej potrzebującej osoby.