Anna Jurksztowicz i Krzesimir Dębski byli małżeństwem ponad 25 lat. Początkowo jeden z tygodników donosił, że to piosenkarka złożyła pozew i chce orzeczenia o winie, jednak kompozytor temu zaprzeczał i stwierdził, że sam skierował sprawę do sądu. Pierwsza rozprawa odbyła się 4 marca, a atmosfera ponoć była tak napięta, że małżonkowie mieli nawet się ze sobą nie przywitać. 14 listopada miało miejsce kolejne spotkanie pary w sądzie, a dwa dni później jeszcze jedno. Wyrok jednak wciąż nie zapadł. Przyjaciółka Anny Jurksztowicz w rozmowie z "Super Expressem" ujawnia, że piosenkarka jest załamana przeciągającym się rozwodem.
Anna Jurksztowicz wyszła z sądu zrozpaczona. Miała nadzieję, że zapadnie wyrok. Według doniesień tabloidu kolejna rozprawa odbędzie się dopiero w czerwcu 2023 roku.
Sąd przesłuchał świadków. Sytuacja między małżonkami była bardzo napięta. Pani Ania wyglądała na zasmuconą i zestresowaną. Kiedy okazało się, że wyrok nie zapadnie, a kolejna rozprawa odbędzie się dopiero w czerwcu, emocje wzięły górę. Nie mogła ukryć smutku - ujawnia jeden ze świadków.
Przyjaciółka wokalistki dodaje, że rozwód jest bardzo stresujący dla Jurksztowicz. Chciałaby mieć już go za sobą i rozpocząć nowe życie.
Ania jest załamana. Nie chce tego komentować, bo spotkania z mężem w sądzie są dla niej bardzo stresujące. Chciałaby mieć to wszystko za sobą - mówi.
Anna Jurksztowicz i Krzesimir Dębski poznali się w latach 80. Muzyk grał w orkiestrze Zbigniewa Górnego, a ona śpiewała w chórkach. To właśnie dla niej artysta napisał przebój "Diamentowy kolczyk". Ślub wzięli dopiero po dziesięciu latach związku. Doczekali się dwójki dzieci: syna Radzimira i córki Marii.