Marcin Wrona jest korespondentem stacji TVN. Dziennikarz wraz z rodziną mieszka w USA, skąd dostarcza najświeższych informacji. Niestety, otarł się o wielką tragedię. Jego córka, która studiuje w USA, wraz z innymi studentami schroniła się na kampusie z powodu strzelaniny, jaka miała miejsce na terenie uczelni. W wyniku napaści mężczyzny z bronią palną zginęły trzy osoby. Napastnik miał uciec z miejsca zdarzenia.
Polecamy: Nie żyje Jerzy Połomski. Legendarny piosenkarz miał 89 lat
Mężczyzna związany ze stacją TVN opublikował na Twitterze mocny wpis. Chodzi o jego córkę, która studiuje na co dzień w USA. W niedzielę wieczorem na jednym z parkingów Uniwersytetu Wirginii w Charlottesvill, około 22:30 czasu lokalnego rozegrała się dramatyczna scena. Nierozpoznany mężczyzna na parkingu uniwersyteckim użył broni palnej i zabił trzy osoby. Marcin Wrona we wpisie wspomniał, że na kampusie była jego córka, która na szczęście z innymi studentami i kadrą nauczycielską skryła się w schronie przed oprawcą.
Wszystko zaczęło się blisko 12 godzin temu. Trzech studentów zabitych, dwóch rannych. Po raz pierwszy masowe strzelaniny dotknęły nas osobiście. W jednym z akademików zabarykadowana jest moja córka. Sprawca nadal na wolności - podkreślił.
Zobacz też: Magda Stępień komentuje relacje z Rzeźniczakiem. "Kontaktu nie ma, nie było i nigdy nie będzie
Następnie Marcin Wrona uspokoił wszystkich wiadomością, że jego córka jest bezpieczna, ale cała sytuacja źle się na niej odbiła. Spowodowało to także zastój w normalnym trybie funkcjonowania uczelni.
Moja córka jest bezpieczna, ale spokojna nie jest - podsumował.
Mamy nadzieję, że sprawca zostanie jak najszybciej pojmany przez organy ścigania.