W ostatnich latach życia król Jerzy VI zaczął znacząco podupadać na zdrowiu. Wtedy też przekazał część obowiązków następczyni tronu Elżbiecie II i jej mężowi księciu Filipowi. Para zostawiała dzieci Karola i Annę pod opieką dziadków. W 1952 roku wydawało się, że wszystko powoli się układa, a król wróci do obowiązków. Jego ostatnie spotkanie z pierworodną opisała Iwona Kienzler w książce "Karol i Camilla. Nowy król i miłość jego życia".
W styczniu 1952 roku królowa Elżbieta II wraz z mężem wyruszyła w podróż po krajach Wspólnoty. Żegnając się z ojcem na płycie lotniska Heathrow, nie miała pojęcia, że widzą się ostatni raz. Z kolei jeden z towarzyszących im polityków był bardzo zaniepokojony stanem króla Jerzego VI. Obydwoje wiedzieli, że jego władza zmierza ku końcowi.
Byłem zszokowany wyglądem króla. Doskonale wiedziałem, jak wygląda, ale był bardzo zmieniony i spięty. Król wszedł na dach, aby pomachać im na pożegnanie. Ogarnął mnie niepokój, że oto po raz ostatni widzi swoją córkę i że on sam też to czuje - mówił towarzyszący książęcej parze polityk.
Wiadomość o śmierci króla dotarła do Elżbiety II miesiąc później, bo już 6 lutego 1952 roku. Kończyła wtedy pisać do niego list z Kenii, jednak nigdy nie było jej dane go wysłać. Jak powszechnie wiadomo rodzinie królewskiej nie wypada publicznie okazywać emocji, dlatego starała się nie pokazywać, że jest jej trudno.
Elżbietę od małego uczono trudnej sztuki skrywania uczuć i nieokazywania publicznie emocji, z czym przez całe życie radziła sobie nadzwyczaj dobrze. Potem odmówiła uroczystego obchodzenia pierwszego dnia objęcia przez nią tronu, właśnie ze względu na smutne wspomnienie zmarłego ojca - czytamy w książce.
Mimo młodego wieku (obejmując tron miała zaledwie 25 lat) doskonale odnalazła się w roli monarchini.