Agnieszka Włodarczyk 24 września miała stawić się w roli gościni na weselu. Problem w tym, że tego samego dnia nie miała jeszcze dodatków do sukienki. Nie zapisała się też do fryzjera czy makijażystki, toteż postawiła na domowe przygotowania na imprezę.
Agnieszka Włodarczyk przed weselem postanowiła działać na ostatnią chwilę. Nie miała czasu na wizytę w salonie fryzjerskim, dlatego też na jeden dzień zorganizowała go w swojej łazience. Sama, przed lustrem, położyła botoks na włosy. To nieco zaskakujące, biorąc pod uwagę, że zwykle taki zabieg wykonują wykwalifikowani fryzjerzy. Na tym jednak się nie skończyło. Celebrytka wystylizowała włosy, a w międzyczasie umalowała paznokcie i wybrała się do sklepu po torebkę. Na znalezienie odpowiedniej sukienki nie było czasu, toteż Włodarczyk słusznie zajrzała do szafy, gdzie znalazła kreację sprzed dwóch dekad. Przygotowania do wesela, na które wybrała się z Robertem Karasiem, relacjonowała na Instagramie.
Botoks na włosy, malowanie paznokci (jedna warstwa, nie było czasu na więcej), suszenie, karbowanie od skóry, jazda po torebkę (znalazłam cokolwiek), makijaż (część w domu, część w aucie) plus kiecka, którą kupiłam 20 lat temu - wyliczała.
Ostatecznie Włodarczyk cieszyła się całkiem udaną fryzurą. Makijaż zrobiony częściowo w samochodzie też zdał egzamin. A co z kreacją? Celebrytka zdecydowała się na krótką, czarną sukienkę bez ramion. Stylizacja odważna. Czy odpowiednia na wesele? To już kwestia subiektywna.
Fani celebrytki byli pod wrażeniem. Chwalili zaradność Włodarczyk, to, że potrafiła sama się zorganizować oraz fakt, że postawiła na naturalność. Efekt kocowy także spodobał się fanom aktorki.
I nie była pani u makijażystki, stylistki i fryzjera? Trudno w to uwierzyć. Dobry przykład, cudownego czasu.
Mistrzostwo świata w przygotowaniach.
Jesteś wspaniała, bo taka naturalna i bez zadęcia. No i wyszło pięknie - czytamy.
A jak wam podoba się Agnieszka Włodarczyk w takiej wersji?