W grudniu ubiegłego roku Misiek Koterski i jego ukochana Marcela Leszczak chwalili się na Instagramie wyjazdem do Turcji. Szybko okazało się, że głównym celem wizyty był zabieg przeszczepu włosów, któremu aktor poddał się w tamtejszej klinice. Po dziesięciu miesiącach, gdy jego efekty są już widoczne, Koterski wystąpił w opublikowanym na YouTubie wideo, aby podzielić się doświadczeniami. Okazało się również, że do przeszczepu namówiła go partnerka.
Koterski podkreślił, że on sam nie zwracał uwagi na to, że zaczęły wypadać mu włosy. Przyznał wręcz, że jego poprzednia fryzura przez długi czas w ogóle mu nie przeszkadzała.
Nie zwracałem uwagi na to, że jestem łysiejący, że gdzieś są prześwity, bo widzę się z przodu, a u mnie nic nie widać, człowiek tego jakoś tak nie zauważa. Ale rzeczywiście przy takim świetle filmowym czy teatralnym, czy ktoś mi robił InstaStory albo na zdjęciach z imprez branżowych, patrzę i mam takie placki i to rzeczywiście widoczne - relacjonował.
Misiek Koterski martwił się, czy efekt zabiegu nie będzie przesadzony. Obawami podzielił się z lekarzem, tłumacząc, że jako aktor cały czas jest obserwowany, dlatego zbyt radykalna zmiana od razu rzuci się wszystkim w oczy. W klinice uspokojono go jednak, że zabieg nie wpłynie na jego linię włosów, które zostaną jedynie wzmocnione.
Aktora stresował również fakt, że część mieszków włosowych koniecznych do wykonania zabiegu musiała zostać pobrana z jego brody. Stwierdził jednak, że "do odważnych świat należy". Koterski przypomniał sobie też słowa partnerki, ujawniając, że to ona w dużym stopniu zmotywowała go do zmiany.
Marcelka mówi, że gorzej już być nie może, że wyglądam jak Baba Jaga z tymi włosami. Więc myślę sobie - co mam do stracenia - opowiadał.
Koterski dodał, że wykonuje zawód, w którym każdy jego ruch jest oceniany, dlatego bardzo chciał, aby efekt zabiegu był naturalny. Wygląda jednak na to, że jest zadowolony z tego, jak zmieniła się jego fryzura.