Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu uznał, że złamany został przepis konwencji gwarantujący każdemu prawo do wolności wyrażania opinii. Polska ma za to zapłacić Dodzie 10 tysięcy euro.
Sprawa dotyczyła słów Dody, które padły podczas wywiadu udzielonego dziennikowi.pl w 2009 roku. Piosenkarka powiedziała:
Jeżeli chodzi o Biblię, to są tam super, zajebiste przykazania, jakieś historie, które budują w dzieciach system wartości, chęć bycia dobrym człowiekiem, natomiast ciężko mi wierzyć w coś, co nie ma przełożenia na rzeczywistość, bo gdzie w tej Biblii są dinozaury? Jest siedem dni stworzenia świata i nie ma dinozaurów. To mi się kłóci. (...) Wierzę w to, co nam przyniosła matka Ziemia i co odkryto podczas wykopalisk. Są na to dowody i ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła.
Po tych słowach przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak sprawę zgłosił do prokuratury. Sąd w 2012 roku ukarał wokalistkę grzywną w wysokości pięciu tysięcy złotych, tłumacząc, że doszło do obrazy uczuć religijnych, bo jej słowa były "obiektywnie obraźliwe".
Doda złożyła później skargę do Trybunału Konstytucyjnego, jednak w 2015 roku uznał on, że karalność za obrazę uczuć religijnych jest zgodna z ustawą zasadniczą. W 2017 roku sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Teraz okazało się, że wokalistka wygrała z polskim sądem. Według wyroku Polska naruszyła Europejską Konwencję Praw Człowieka po tym, jak skazała Dodę za obrazę uczuć religijnych i został złamany przepis o gwarantowaniu każdemu prawa do wolności wyrażania wypowiedzi. W związku z tym Polska ma zapłacić Dodzie 10 tysięcy euro.
Zobacz też: Doda spytana, czy związałaby się z facetem, który ma dzieci. Stanowcza reakcja