Księżna Charlene zdążyła już nas przyzwyczaić do wyrafinowanych i nowoczesnych stylizacji. Teraz jednak zaliczyła niezłą wpadkę. Razem z mężem i córką pojawiła się 18 lipca na 73. Gali Balowej Czerwonego Krzyża w Monte Carlo. Zdając sobie sprawę z dress code'u wydarzenia, wybrała suknię balową z tafty. Niestety, poległa. Srebrzysta kreacja od Prady nie zdała modowego egzaminu, a stylizacja księżnej Monako była zdecydowanie za ciężka i za mało wyrazista.
Księżna Charlene potrafi naturalnie zadbać o urodę. Widać, że nie unika wizyt u lekarza medycyny estetycznej, ale robi to z umiarem i zdrowym rozsądkiem. W przypadku jej najnowszego makijażu, w którym zaprezentowała się na 73. Gali Balowej Czerwonego Krzyża w Monako, trudno doszukać się jakichś poważnych błędów. Jest glamour, mamy srebrzysty błysk na powiekach i ciekawie podkreślone kąciki oczu. Delikatny róż na policzkach tylko dodał jej dziewczęcości i uroku. Niestety, gorzej zaczyna się robić, gdy zjedziemy w dół. Wtedy naszym oczom ukazuje się nietrafiona stylizacja.
Na początek - tafta, czyli niełatwy i trudny materiał. Miało być balowo, szlachetnie, ale suknia z domu mody Prada zaprezentowała się na smukłej i wysportowanej sylwetce księżnej Monako mało zgrabnie. Winą za taki efekt końcowy można obarczyć nie tylko sztywny materiał, ale także aplikacje, które powodują zamieszanie. Błyszcząca kopertówka Judith Leiber i diamentowa biżuterią Van Cleef & Arpels nie uratowały tego looku.