Więcej o "procesie dekady" przeczytasz na Gazeta.pl.
Ława przysięgłych uznała Amber Heard winną zniesławienia Johnny'ego Deppa. Aktorka chwilę po ogłoszeniu werdyktu opublikowała w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym nie ukrywała niezadowolenia z obrotu spraw. Podczas procesu dekady Heard w zeznaniach poruszyła temat swoich zarobków ujawniając, że za pierwszą część "Aquamana" zgarnęła milion dolarów. Za koleją z nich, która będzie miała premierę w przyszłym roku, zapłacono jej już dwa miliony dolarów. W międzyczasie prawniczka Deppa zmusiła aktorkę do publicznego przyznania, że ta w dalszym ciągu nie przekazała części kwoty z ugody rozwodowej na cele charytatywne. Aktorka wyznała, że chciała to zrobić, jednak z uwagi na toczący się proces, nie mogła spełnić tego żądania. Teraz jej prawniczka udzieliła wywiadu, w którym przyznała, że Heard nie dysponuje takimi funduszami. Pojawiły się głosy o upadłości.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Najgłośniejsze rozwody gwiazd. Małżeństwo Brada Pitta ucierpiało przez alkohol. Polscy Beckhamowie rozstali się po zdradzie
Amber Heard zgodnie z werdyktem ławy przysięgłych miała wypłacić byłemu mężowi kwotę w wysokości 15 milionów dolarów (w tym dziesięć milionów odszkodowania i pięć milionów zadośćuczynienia). Sędzia obniżyła jednak kwotę zadośćuczynienia za straty moralne z pięciu milionów do 350 tysięcy, co jest maksymalną stawką dla stanu Wirginia. Ostatecznie Depp ma otrzymać od Heard dziesięć milionów i 350 tysięcy dolarów. Przy tym musi zapłacić byłej żonie dwa miliony dolarów odszkodowania. Okazuje się, że Amber może nie dysponować wystarczającymi funduszami, by wypłacić całą należność.
Prawniczka aktorki, Elaine Bredehoft zapytana w programie "Today", czy gwiazdę stać na zapłacenie dziesięciu milionów i 350 tysięcy dolarów powiedziała: "O nie. Absolutnie nie". Przyznała również, że Heard planuje odwołać się od orzeczenia.
Jak się okazuje, Amber może być w potrzasku, gdyż składając apelację, musi wpłacić kaucję w wysokości dziesięciu milionów i 350 000 dolarów oraz naliczone odsetki. Jak informuje "Daily Mail", w przypadku, gdy nie będzie w stanie zapłacić zasądzonej sumy, sąd może zająć części jej zarobków. Gwiazda może także ogłosić bankructwo. Wówczas będzie zobligowana do zapłaty 350 000 dolarów odszkodowania za starty moralne. Z racji tego, że to aktor wygrał proces, to może zadecydować o nieegzekwowaniu wyroku, zrzekając się przyjęcia należności od byłej żony, czy ustalić niższą kwotę do zapłaty.
Wszystko wskazuje na to, że mimo zakończenia "procesu dekady" problemy nie opuszczają jednej ze stron.