• Link został skopiowany

Mateusz Damięcki zdradził, jak dostał rolę w "WOW". Myślał, że "kariera runęła w gruzach". Jest zdjęcie sprzed 31 lat

Mateusz Damięcki wrócił wspomnieniami do 1991 roku. Aktor opowiedział o tym, w jaki sposób dostał rolę w kultowym serialu "WOW".
Mateusz Damięcki
Screen: Instagram/@mateuszdamiecki

Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie Gazeta.pl.

Mateusz Damięcki pochodzi z wielopokoleniowej rodziny znakomitych aktorów i od najmłodszych lat występował przed kamerą. Zawód, który obecnie wykonuje, wymarzył sobie już w dzieciństwie i wytrwale dążył do tego, aby osiągnąć sukces. Okazuje się jednak, że niewiele brakowało, a jego kariera potoczyłaby się zupełnie inaczej.

Zobacz wideo Kilka miesięcy, kilka dni, a nawet dwie doby! Tyle trwały najkrótsze małżeństwa gwiazd

Sentymentalny Mateusz Damięcki wspomina początki swojej kariery

Mateusz Damięcki opublikował na Instagramie obszerny post, w którym wrócił pamięcią do wyjątkowej i bardzo ważnej dla niego roli. Mając dziesięć lat, zapragnął zawalczyć o możliwość zagrania rezolutnego i uśmiechniętego Jima.

31 lat temu kazałem ojcu zawieźć się na Chełmską, do WFDiF, bo w naszym białym telewizorze w kuchni (chyba Unitra Neptun 150) pani Krystyna Loska powiedziała (przed "Dziennikiem Telewizyjnym", a potem znów przed "Koncertem Życzeń"), że do serialu szukają chłopca, który umie jeździć konno, na deskorolce, ćwiczy karate, pływa. Taki sprawny ogólnie - zaczął.

Mały Mateusz był tym niezwykle podekscytowany i bardzo chciał wybrać się na casting, jednak na drodze stanęła mu choroba.

Kiedy to usłyszałem, zacząłem się drapać. Rodzice myśleli, że z nerwów, z podniecenia. Ale okazało się, że to była ospa. Dzień później, cały w fioletowe kropki, buczałem w poduszkę w naszym dwupokojowym mieszkaniu na ursynowskim osiedlu z wielkiej płyty, że moje życie i moja kariera właśnie runęły w gruzach.

Po dwóch tygodniach spędzonych w domu Damięcki obawiał się, że już jest za późno, aby ubiegać się o rolę w serialu. Niemniej, postanowił spróbować i po wyrażeniu zgody przez rodziców pojechał wraz z nimi pod wyznaczony wcześniej adres.

Wyszedłem na wolność i choć już od tygodnia pani Loska nie przekazywała komunikatu […], ja nadal chciałem sprawdzić, czy dam radę […]. Zapakowaliśmy się zatem do naszej czerwonej zastawy i ruszyliśmy do wytwórni. Pamiętałem tylko nazwisko reżysera - Jerzy Łukaszewicz. Chodziliśmy od drzwi do drzwi. W końcu znaleźliśmy.

W dalszej części wpisu aktor wspomina, jak wyglądało jego pierwsze spotkanie z Jerzym Łukaszewiczem oraz z drugim reżyserem, Ryszardem Zatorskim.

Pytali, czy myślę, że takie coś mogłoby mi się podobać, czy bym się nie bał. I czy lubię uczyć się wierszy na pamięć. Musiałem odpowiadać po myśli, bo trzy dni później spotkaliśmy się znów.

Później były już tylko łatwiej. Kolejne spotkania okazały się dla począkującego aktora dużo mniej stresujące, a po trzech dniach rozpoczęły się zdjęcia do serialu. Wspomnienia aktora zostały bardzo ciepło odebrane przez internautów, którzy doskonale pamiętają kultowy serial lat 90. Post Damięckiego skomentowało również kilka znanych osób.

Pamiętam, miałem wtedy osiem lat, ten serial był moim oknem na świat - napisał Mikołaj Roznerski.
Taki ładny kiedyś byłeś, a teraz co? Furioza. PS. Fajna historia - dodała Grażyna Wolszczak.

Serial "Wow" to polsko-niemiecka produkcja, która emitowana była na antenie TVP w 1993 roku.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Najnowsze informacje z Ukrainy po ukraińsku w naszym serwisie ukrayina.pl

Новини з України - Ukrayina.pl

Więcej o: