Więcej kontrowersyjnych wątków z programów telewizyjnych znajdziesz w tekstach na Gazeta.pl.
Magda Gessler z ekipą "Kuchennych rewolucji" odwiedziła bar "Agata" w Gorzowie Wielkopolskim. Doceniła wówczas kulinarny talent i zaangażowanie Marzenny Koniuszy, która spędziła w tej pracy 40 lat. W listopadzie restauratorka postanowiła pokazać, jak wygląda sytuacja w lokalu od środka. Na Facebooku zamieściła nagranie z telefonu, na którym zarejestrowała swoją rozmowę z prezesem i menedżerem baru. Zażądała zapłacenia zaległych pensji pracownicom. Poprosiła swojego brata, Piotra Ikonowicza, by ten przyjrzał się sprawie. Wyszło na jaw, jak źle była traktowana Marzenna.
Magda Gessler z "Kuchennych rewolucji" o pomoc w rozwikłaniu sprawy poprosiła brata - działacza społecznego Piotra Ikonowicza. Ten postanowił porozmawiać z córką Marzenny Koniuszy, która ujawniła kulisy pracy i to, co działo się przed i po śmierci jej mamy. Swoimi wnioskami podzielił się w rozmowie z "Gazetą Wyborczą":
Dwie osoby oceniały panią Marzennę: menedżer Bogdan i moja siostra Magda Gessler. Menedżer twierdził, że nie potrafi gotować, Magda przeciwnie - uznała ją za wielki talent. Nigdy się nie dowiemy, czy ta zła ocena, konflikty, praca ponad siły czy choćby wypłacanie wynagrodzenia na raty i z opóźnieniem przyczyniły się do przedwczesnej śmierci Marzenny. Wiadomo jednak, że pan Bogdan uprzykrzył podwładnej ostatnie miesiące i dni jej życia. Zastraszanie pokrzywdzonych to stały repertuar sprawców mobbingu. Czy pan Bogdan się go dopuszczał? Z opowieści córki wynika, że tak.
Z rozmowy z córką wynikało, że opóźniona wypłata i napięta atmosfera w pracy były na porządku dziennym.
Dzień przed śmiercią dowiedziała się, że menedżer znów bez jej wiedzy zrobił przemeblowanie, dostawił stoliki, wyniósł kuchenne sprzęty. Bardzo się zdenerwowała.
Zaskakuje również zachowanie menedżera po śmierci Marzenny - nie pozwolił jej córce odebrać rzeczy mamy z pracy, a z telefonu zmarłej zniknęły wszystkie wiadomości. Tłumaczył, że nie pojawił się na pogrzebie, bo czuł, że jest tam niemile widziany.
Szukała wiadomości, w których skarżyła się znajomym na sytuację w barze. Ale telefon był pusty - Marzenna przed śmiercią wszystko skasowała. Agnieszka nie umie tego wytłumaczyć - czytamy w Gazecie Wyborczej.
O dniu, w którym Agnieszka znalazła mamę, mówi tak:
Leżała na podłodze, sztywna, twarz spuchnięta. Lekarz stwierdził, że zmarła około północy w wyniku zatrzymania krążenia.
Agnieszka uważa, że gdyby nie mobbing, praca po 12 godzin i ciągłe życie w stresie, jej mama by żyła. Z kolei właściciel Janusz Kałuziński wydał oświadczenie, w którym "zaprzeczamy wszelkim nieprawdziwym informacjom, aby w barze miało dochodzić do mobbingu, molestowania psychicznego lub tortur psychicznych w stosunku do pracowników".
Więcej o sprawie przeczytacie tutaj: Córka Marzenny z "Kuchennych Rewolucji" przerywa milczenie. "Menadżer zajął się torturą psychiczną i mobbingiem"