• Link został skopiowany

Okoliczności śmierci Boba Sageta. Ujawniono szczegóły: Wszystkie światła były zgaszone. Ciało było lodowate

Bob Saget nie żyje. Do mediów dotarł wstępny raport policji na temat okoliczności śmierci komika. Natomiast wyniki sekcji zwłok nie są jeszcze znane.
Bob Saget
Richard Shotwell/ Agencja Wyborcza.pl

Więcej na temat gwiazd show-biznesu na stronie głównej Gazeta.pl

Bob Saget, komik i aktor, który szerszej publiczności znany jest z serialu "Pełna chata", został znaleziony martwy 9 stycznia w pokoju hotelowym w Orlando na Florydzie. Zgon stwierdzono na miejscu. Teraz znane są pierwsze szczegóły śmierci gwiazdora. 

Zobacz wideo Śmierć Ledgera łączono z rolą "Jokera". Jakubik po "Wołyniu" miał koszmary. Granie w tych filmach przypłacili zdrowiem

Bob Saget znaleziony martwy w ciemnym hotelu pokojowym

9 stycznia członkowie rodziny Boba Sageta długo nie mogli się z nim skontaktować. W końcu zadzwonili do hotelu, w którym przebywał, a z którego miał wymeldować się właśnie tego dnia (Saget był w nim w ramach trasy "I Don't Do Negative Comedy Tour"). Do pokoju komika wysłano pracownicę ochrony. Gdy Jody Lee Harrison weszła do pokoju 65-latka, wszystkie światła były wyłączone. 

Wszystkie światła były zgaszone. Bob leżał na łóżku. Obsługa nie odnotowała ani pulsu, ani oddechu. Jego ciało było lodowate - podaje portal TMZ.

Przedstawiciele biura szeryfa dotarli do jego pokoju hotelowego w hotelu Ritz-Carlton w Orlando tuż po 16.00 i znaleźli Sageta leżącego na plecach w łóżku. Według raportu biura szeryfa opublikowanego 10 stycznia:

Jego lewe ramię znajdowało się na jego klatce piersiowej, podczas gdy jego prawa ręka spoczywała na łóżku. Nie zaobserwowano żadnych śladów urazu - czytamy w CBS News.

Z raportu wynika, że na miejscu śmierci nie odnaleziono śladów walki, a w pokoju były przedmioty należące do Sageta. Te znajdowały się na szafce nocnej, szafce telewizyjnej, w szafie i łazience. 

Bob Saget nie żyje. Przyczyna śmierci jeszcze nie jest znana

Saget został uznany za zmarłego o 9 stycznia o godzinie 16.18. 10 stycznia lekarz sądowy przeprowadził sekcję zwłok, jednak nie ustalił jeszcze przyczyny śmierci. Specjalista, jak czytamy na portalu CBS News, przyznał, że potrzebne są dodatkowe badania i dochodzenie. Te mogą potrwać od 10 do 12 tygodni. Rodzina zmarłego w oświadczeniu podała, że policja na wczesnym etapie śledztwa nie podejrzewa, żeby doszło do przestępstwa lub spożycia narkotyków.

Więcej o: