Więcej informacji na temat ruchu #metoo znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Niedawno Chris Noth powrócił na ekrany w kontynuacji kultowego serialu "Seks w wielkim mieście". To jednak nie z powodu produkcji z Sarah Jessiką Parker jest o nim głośno. Aktor jest oskarżany o gwałt przez dwie kobiety. Jedna z napaści miała się wydarzyć w 2004 roku, kiedy Noth był u szczytu kariery.
O swoich traumatycznych doświadczeniach z Chrisem Nothem opowiedziały dwie nieznające się kobiety. Informację na ten temat podał "The Hollywood Reporter".
Pierwsza z nich miała mieć wtedy 22 lata. Noth był wtedy 49-latkiem. Kobieta miała trafić do jego domu po wspólnej randce. Jak powiedziała, aktor jakoby miał najpierw ją pobić, a później wykorzystać seksualnie. Po zdarzeniu trafiła do szpitala, gdzie założono jej szwy. To właśnie sprawa z 2004 roku.
Druga z kobiet miała zostać zaproszona do domu aktora pod pretekstem zwrócenia mu książki.
To było bardzo bolesne, krzyknęłam: "Stop!", a on nic nie zrobił. Zapytałam: "Czy możesz chociaż użyć prezerwatywy?", a on śmiał się ze mnie - opisała swoje doświadczenie kobieta, ukrywająca się pod imieniem Zoe.
Aktor "Seksu w wielkim mieście" zaprzecza oskarżeniom. Sugeruje też, że może mieć to coś wspólnego z premierą serialu "I tak po prostu...", chociaż obie kobiety miały zgłosić się ze swoimi opowieściami do tabloidów w odstępie kilku miesięcy.
Oskarżenia przeciwko mnie wysuwane przez osoby, które spotkałem lata, a nawet dekady temu, są kategorycznie fałszywe. Te historie mogły pochodzić sprzed 30 lat lub 30 dni - "nie" zawsze znaczy "nie" - to granica, której nie przekroczyłem. Spotkania odbyły się za zgodą obu osób. Trudno nie kwestionować czasu ukazania się tych historii. Nie wiem na pewno, dlaczego teraz wychodzą na jaw, ale wiem jedno: nie zaatakowałem tych kobiet - tłumaczył Noth.
Będziemy informować o dalszym rozwoju tej sprawy.